2008/06/29

Takie o życiu

Dzisiejsze zdjęcie nie ma nic wspólnego z treścią tu pisaną. Jest po prostu jakby tłem to muzyki, której teraz słucham (Biosphere/Microgravity). Fotka wykonana w końcu kwietnia 2008 r. niedaleko od szczytu Śnieżnika (Kotlina Kłodzka/Międzygórze). Jednak powód dzisiejszego wpisu jest inny. Od dnia tego postu, czyli od niemal trzech miesięcy, dzisiaj pierwszy raz jedno z dzieci moich nowych sąsiadów powiedziało mi rano: Dzień dobry. Cholera, co to za czasy, że dzieci nie witają się już choćby z grzeczności ze starszymi od siebie. Ja wiem, że nie jestem jeszcze tak bardzo stary, ale średnio o 22 lata od każdego dziecka w tej części bloku. Nie rozumiem tego bezstresowego wychowania dzieci. A najlepiej jest wtedy, gdy rodzice to tłumaczą nieśmiałością. To jak te dzieci takie nieśmiałe będą zawsze, to ja zaczynam martwić się o przetrwanie gatunku, bo jeśli jest problem z przywitaniem, to co dopiero z seksem?

A wracając do zdjęcia, kto powiedział, że pod światło nie wychodzi? To ja Wam powiem: każdy turysta który mnie mijał. Najpierw dzień dobry, potem że nie wyjdzie, na koniec co to za maszyna?

2008/06/24

Lokalny Artysta jako głos społeczeństwa


No i jak? Żyje się lepiej?

Lokalny Artysta niezbyt często angażuje się w sprawy związane z polityką, choć jak większość artystów nie może być obojętny wobec zmian, które miały nadejść wg zapowiedzi z jesieni 2007 roku. Co się zmieniło? L.A. skomentował to tak: "Olej napędowy 4.55 zł. 4.50 jak się płaci kartą na Neste".

2008/06/23

Podwodny Wrocław - 10-13 lipiec 2008


Tym razem informacja o kolejnej wystawie, w której biorę udział. Kolejnej, a dalej w Browarze Mieszczańskim. Dokładniejsze info o imprezie jest tu. Nie wiem czy mam pisać coś w stylu zapraszam, ale ekspozycja w dobrym towarzystwie, więc może się uda zobaczyć coś ciekawego. A tu o mnie tam. Pardon, o Lokalnym Artyście.

2008/06/16

pierwszy raz nie wiem co napisać w tytule...

...ale nie pytajcie jak to się stało. W dłoni trzymam obraz efektu miłej nocy sprzed 7 tygodni i 3 dni. Serce biło 166 razy na minutę (no potomkina), co widziałem i słyszałem. Moje biło niewiele wolniej.

LA się wystawia. Czasem.

We Wrocławiu w Browarze Mieszczańskim na ul. Hubskiej trwa właśnie wystawa Objazdowe OFFO2. Jak to bywa z OFFO to ekspozycja fotografii otworkowej. Wszystko fajnie, ale jest jeden szkopuł (poza kiepski oświetleniem, co mi nie przeszkadza, bo mam lightboxy:): ja nie jestem fotografem otworkowym. No raz czy osiem posłużyłem się kamerą tego rodzaju, może udało mi się zrobić coś odkrywczego, ale nie utożsamiam się z tym - bądź co bądź - nurtem. Po prostu użyłem jej kilka razy ale w celu osiągnięcia pewnego efektu, do którego jedyna droga prowadziła przez mały otworek w aluminiowej blaszce. To nie usprawiedliwienie, ale zabezpieczenie przed zaszufladkowaniem...

A zresztą... a bez reszty.

2008/06/12

Poplenerowo Olejniczakowo

Po długim oczekiwaniu na blogu Lokalnego Artysty zagościły fotografie innych twórców. Dzisiaj: Paweł Olejniczak. Może nie jest to powód do dumy dla Pawła, bo to ani superstrona, ani nic takiego, ale to, że zdjęcia te są tu, to nie przypadek. Jak uważni czytelnicy i oglądacze zauważyli, Paweł towarzyszył mi przy tworzeniu ostatniej części cyklu Ludzi Po Drodze noszącego obecnie tytuł: Autobiografia. By nie pozostać mu dłużnym ja asystowałem mu przy publikowanych poniżej zdjęciach. Ot, takie tam: przynieś, podaj, pozamiataj. A poważnie rola ta była różna, pomiary, porady itp. Pełna wymiana. Portrecista świecił krajobraziście, krajobrazista pomagał portreciście robić portret krainy. Taka nasza zabawa. Tak czy siak ci z Was, którzy znają nas oboje, mogą zobaczyć, jak kończą się prace, gdy się ludzie zamienią na chwilę mentalnościami. Ja jestem z Pawła dumny, mam nadzieję, że Paweł ze mnie też.

Kilka słów o samych obrazach. Foty, które tu zamieściłem powstały podczas naszego pleneru w Ściborzu między 30 maja a 1 czerwca 2008 r. Po co? Nie wiem. Chcieliśmy po prostu poza samą dokumentacją wyłapać klimat otoczenia, które jest tam nieco inne niż to, jakie otacza nas na co dzień. Inną sprawą jest po prostu czysta i niewytłumaczalna przyjemność. A praca w takim otoczeniu, jakie tam zastaliśmy, to może być tylko przyjemność. Jeśli ktoś się spodziewał głębszych przemyśleń, to może będzie zawiedziony. Trudno.

Wszystkie zamieszczone w tym poście fotografie
są autorstwa Pawła Olejniczaka.

Kopalnia Bazaltu w Lutyni, tu nastawieniu na upał, pył powtarzaliśmy to ujęcie dwa razy, bo ja zmierzyłem światło wg ISO 100, na którym ja pracowałem. Polaroid ma ISO 25. To zdjęcie było na Polaroidzie. Tu też fociliśmy 3 panów pracowników, co można znaleźć kilka postów poniżej.


Nie mogliśmy pominąć tego kościoła w Gierałtowie (chyba Starym). Ta biała ścieżka chyba krzyczała na nas. Albo do nas.


Gdzieś po drodze ze Starej Morawy w kierunku Stronia Śląskiego.


Tu spędziliśmy godzinę w temperaturze miliarda stopni, czekając na przejazd auta po tej cieniutkiej białej drodze. Oczywiście nie przejechało. Ale i tak jest dobrze. Gdzieś w okolicach drogo 392 Lądek Zdrój - Nowa Bystrzyca


Mnie ta fota bawi, po prostu. Stara Morawa.


Widok z punktu widokowego na granicy państwa. Lutynia.


Gierałtów. Tak tak.


2008/06/07

Bezobrazowy

Może to zbyt wcześnie, by podsumowywać akcję Ludzi Po Drodze, ale zdarzyły się pewne rzeczy, które miały dość dziwne rozwiązania. Na tyle dziwne, że ja spotkałem się z nimi pierwszy raz i nie były w żaden sposób do przewidzenia. 

Pierwsza sprawa dotyczy Arka, którego spotkałem ponownie w ostatnią środę maja 2008 r. Obiecałem mu, że przywiozę mu fotkę, o którą prosił. Zdawałem sobie w pełni sprawę z jego może nie tyle ułomności, co po prostu zupełnie innego toku myślenia niż naszego, tzw "normalnego", choć bardzo nie lubię dzielenia nas na nas, a ich na ich, normalni - nienormalni, sprawni - niepełnosprawni. Byłem razem z Pawłem w Oleśnicy Małej, pokazywałem Pawłowi tamtejszy pałac. Arek pojawił się znikąd przy aucie i całe szczęście miałem obiecaną fotkę przy sobie i mu ją dałem. Ku mojemu przerażeniu okazało się, że Arek nie wie kto jest na fotografii. To dla mnie jest niepojęte, że on nie zdaje sobie sprawy z własnej cielesności, ale w sposób taki, jaki my o niej myślimy. Obraz naszego ciała jest dla nas naturalny, nierozerwalny. Często mówiąc "ja" ma się na myśli siebie jako ja-swoje-ciało. Nie wiem, jak on to rozumie, ale to było dla mnie przerażające. Nie znać swojej cielesności. Może nie jest tak do końca, ale on po prostu nie poznał, kto jest na zdjęciu. To bardzo dojmujące przeżycie dla mnie i bardzo dużo znaczące. Nie wiem też, czy przypadkiem nie wyrządziłem mu tym krzywdy większej, niż gdybym nigdy mu jej (tej fotografii) nie dał.

Druga rzecz, już jak najbardziej pozytywna to pani Stanisława, którą odwiedziłem dzisiaj. Jej reakcja na swoją fotografię, a nie ma się co owijać w bawełnę, to prawdopodobnie jedna z ładniejszych fot, jakie kiedykolwiek ktokolwiek jej zrobił, była zdumiewająca. Fakt, nie broniła się jakoś bardzo przed fotografią, ale wiele osób o tak podeszłym wieku wzbrania się przed identyfikowaniem się z wizerunkiem osoby starej (wiekiem). Pani Stanisława jednak to chyba osoba, w której duch ma kilkadziesiąt lat mniej, niż ciało. Radość, chwalenie się przed sąsiadkami. Wiem, że nie zrobiłem jej tym krzywdy, a wręcz przeciwnie, dałem jej dużo radości. Co więcej, wydaje mi się, że przez takie działania mogę sobie i innym przygotować dobry grunt pod kolejne akcje, może dzięki temu ludzie będą chętniej udostępniać nam (fotografom i nie tylko) swój wizerunek. Oby, ale to nie napawa na prawdę sporą dawką optymizmu. Jest sens w tym co robię, jest jakaś korzyść nie tylko dla mnie.

Trzecia rzecz to to, że tytuł roboczy: Ludzie Po Drodze rozwinął się chyba na tytuł tej pracy, który będzie bardziej adekwatny jej celowi, czyli przedstawieniu mnie za pomocą ludzi z mojego otoczenia. Myślę, że "Autobiografia" będzie lepszym tytułem, pozostawi więcej niedopowiedzeń. Faktem jest, że za kilkadziesiąt lat, nawet jeśli tego zestawu nikt nie doceni wystawą, albumem czy orderem, to kiedys nawet niewielki zbiór tych fotografii będzie cenny ze względu na to, że staram się pokazać na nich ludzi takimi, jakimi są, ale przez pryzmat mojej kreacji. Łatwo na ich podstawie ustalić czas, miejsce (choćby z podpisów, które w sumie mają nieś minimum informacji, które udało się zdobyć w czasie krótkiej rozmowy). To lepsze wg mnie, bardziej uniwersalne niż zadawać im to samo pytanie, czy starać się ich wszystkich wpinać ponad jeden mianownik. Mianownikiem jestem ja i moja obecność w tym a nie innym miejscu. Poza tym po jakimś czasie nie będzie problemu (o ile uda mi się kontynuować projekt dostateznie długo), aby zmontować z całości materiały zestawy dotyczące jakiegoś problemu, np. wyselekcjonowania grup społecznych, konkretnych problemów itp. Nie stworzę dokładnego obrazu społeczeństwa, które mnie otacza, to po prostu nie jest możliwe. Ale można mnie potraktować jako taki intytut statystyczny. Wybieram po prostu jakąć próbę spośród ogółu. A jaka to próba i jak bardzo ona jest reprezentatywna? To już nie mój problem.

Jeśli nawet ktoś nie będzie chciał dać się uwiecznić, to też to jakoś uda mi się pokazać. Chyba wiem jak.

2008/06/06

Tu powinien być człowiek

Wyobraź sobie upał. Ale taki upał, że mózg przestaje działać. Wyobraź sobie koniec maja, ale taki, że wydaje się być początkiem lipca. Wyobraź sobie drogę, gdzie dwie mrówki nie mogą się ominąć, bo jest tak wąska. Wyobraź sobie powietrze, które drga tak głośno, że je słyszysz i wiatr, który cicho porusza skąpanymi w słońcu łąkowymi roślinami. Wyobraź sobie, że stoi tu człowiek, co tu mieszka. Ale wyobraź sobie.

Już? Teraz wyobraź sobie kto to może być? Rolnik, co krowę przepędza na inne pastwisko? Czy rowerzysta, co tędy jedzie do Idzikowa, a może Kletna? Nie, fotografa, co zaryzykował zatrzymania się na tej patelni i z ciężką eRBetką mierzy przed siebie. Stąd. Tam. Ludzie Po Drodze to nie tylko Ci, których udało mi się namówić na zdjęcie czy spotkać na mojej własnej, poniekąd odkrywczej drodze. To także i ci, których tu nie ma, ale bardzo by się chciało, żeby byli.

A tu czekam na aktualizację notatek... na pewno Andrzej i Darek...

Rowerzyści, których dane niebawem uzupełnię.

Na teraz wiem, że to było na drodze 392 w okolicy Czarnej Góry, między Idzikowem a Kletnem. O tu.


To była jedna z ostatnich fot tego dnia w moim temacie, bo skończyło mi się światło ze względy na chmury i burzę, którą widać tu w tle. Potem męczyliśmy się z polaroidami 4x5 cala. No, Paweł się męczył ze mną i moimi pomiarami światła dalekimi od jakichkolwiek wzorców.

* * *
Świeci tu: Paweł Olejniczak

2008/06/05

Maria i Magda

Maria z Jeszkowa Dolnego i Magda z Kłodzka to kolejne amatorki jazdy na rowerze. 
Spotkane akurat w Jaszkowej Górnej.

* * *
Światło i rozmowę zapenił: Paweł Olejniczak.

Pani Maria





Pani Maria z Mąkolna. W 1945 jej rodzina osiedliła się tu po opuszczeniu Lwowa. Pani Maria miała wtedy 3 lata. Jej syn zajmuje się malowaniem masek samochodów i produkcją sztucznych palm kokosowych.

Nie sposób nie zauważyć tej lokacji na ciasnym zakręcie drogi nr 46 z Paczkowa do Kłodzka, gdzie nagle z olchowego lasu wyłaniają się palmy.

* * *
Poświecił - choć to karkołomne gdy Słońce w zenicie - Paweł Olejniczak

Pan Artur


Pan Artur z Częstochowy jest kierowcą autokaru. Przywiózł do Kotliny Kłodzkiej ludzi na szkolenie/sympozjum/imprezę (nie dogadaliśmy na co), niemniej jednak na drodze, gdzie ledwo mijają się dwie mrówki my (ja i Paweł toyotą, pan Artur autokarem) mijaliśmy się kilka razy.


Fotka jest także dowodem dla mnie na to, że muszę mieć poziomicę.

* * *
Światło: Paweł

Pani Urszula



Pani Urszula ze Stronia Śląskigo.
Pani Urszula prowadzi sklep spożywczy przy wylocie na Stary/Nowy Gierałtów, Bielice. Za jej sklepem płynie Biała Lądecka. Pani Urszula sprzedała nam Staropolankę lekko gazowaną i zgodziła się na zdjęcie. Podała nam adres domowy, żeby wysłać odbitkę.

* * *
Swiatło i ostrzeganie przed pojazdami jadącymi ulicą (fotografowałem z jezdni): Paweł Olejniczak

Pan Ludwik



Pan Ludwik z Nowej Rudy przyjechał na ryby nad Zalew Otmuchów do Ściborza. Pan Ludwik jest emerytowanym górnikiem i z nostalgią wspomina czasy, gdy w Nowej Rudzie pełną parą szło wydobycie. Pan Ludwik nie lubi boleni, bo mają dużo ości. Nie to co okonie.

* * *
Tu ważna rola Pawła, poza światłem oczywiście. Wyprswadował mi, żeby nie zmuszać człowieka do stania en-face. Niech siedzi.

Joachim i Jenka

Joachim i Jenka z Düren przed swoim kamperem nad jeziorem w Ściborzu.

Joachim gdy miał 5 lat wyjechał do Niemiec, ale urodził się w Polsce i wraz z dziewczyną i psem przyjechał tu na urlop, by przy okazji znaleźć ślady swojej rodziny tu w Polsce.

* * *
Oświetlenie: Paweł Olejniczak

Bikers Choice



Restauracja Bikers Choice w Kletnie.

Słońce się schowało, zaczęło grzmieć. Podjechały 3 motocykle, jeźdźców nie fociliśmy, bo światło się skończyło na ten dzień dla nas. Poznaliśmy właściciela, który zajmuje się w życiu chyba rzeczami, które kocha, Jest w stanie załatwić normalnego wojskowego Hummera z brezentowymi fotelami itp za 35 tys USD. Taniej niż Renault Thalia. Przynajmniej nikt nie trąbi na Hummera na światłach.

2008/06/04

Irina


Irina prowadzi małą knajpkę na granicy Polsko-Czeskiej.
Knajpka mieści się w budce celników, którzy nie muszą już tu urzędować na mocy Układu z Schengen. Dla mnie to czysta paranoja, bo pamiętam czasy Pewexów.

Tego dnia - kiedy wykonywaliśmy tą fotografię - knajpka była otwarta po raz perwszy. 31 maj 2008 r.

* * *
Światło: Paweł Olejniczak

Mieczysław

Pan Mieczysław miał duże opory by wystąpić na tej fotografii. Spotkaliśmy go na terenie kopalni Lutynia. Pokazał nam szczyt Góry Borówkowej, na której w czasie komuny spotykali sie liderzy opozycji Polski i Czech - Jacek Kuroń i Vaclav Havel. Bardzo lubi te okolice. Pochodzi z Lądka Zdroju.

• • •
Oświetlenie: Paweł Olejniczak

Zbigniew

Zbigniew z Lądka Zdr. 
Zbigniew jest kierownikiem ruchu w kopalni w Lutyni. Pracuje tu od 1980 r. Zbigniew jest pierwszą osobą, która sama świadomie poprosiła o zdjęcie. Brawo.

* * *
Światło i zatrzymanie buldożera: Paweł Olejniczak

Piotr

Piotr ze Stronia Śląskiego.
Piotr pracuje w kopalni bazaltu w Lutyni jako Operator Pojazdu Technologicznego. Jego ojciec pochodzi ze Lwowa.

* * *
Światło i prażenie się przez 90 min w pełnym słońcu, pyle i hałasie: Paweł Olejniczak

Radim

Radim z miejscowości Travna (CZ).
Radim zbudował replikę auta, jakim ścigał się jego ojciec na początku lat 70-tych XX w. Sam ściga się w serii rajdów www.bergtrophy.cz

* * *
Światło i spostrzegawczość: Paweł Olejniczak

Yuri

Yuri z Białorusi wykonuje prace różne na terenie kampingu we wsi Ścibórz.
Yuri dostał wizę na 3 miesiące na pobyt w Polsce. Jest tu już od 3 tygodni.

* * *
Światło i rozmowa: Paweł Olejniczak

Katka z czipsami

Katka z Wrocławia to moja serdeczna przyjaciółka, znamy się z ITF.
Na zdjęciu ze swoimi psiakami, które - choć to pewnie nie prawda, sterują nią.
Tu na przejściu nad fosą do klasztoru w Henrykowie.

* * *
Światło: Paweł Olejniczak

Krystyna i Barbara

Panie Krystyna i Barbara z Oławy.
Obie panie są emerytowanymi pracownicami służby zdrowia.
Obie panie są amatorkami długich rowerowych wypadów za miasto.
Jedna z nich jest siostrą męża siostry mojej cioci, która jest żoną brata mojej mamy, co okazało się zupełnie przez przypadek. Tu to się stało.

* * *
Światło: Paweł Olejniczak

Pani Stanisława


Pani Stanisława ze wsi Bryłówek.
Pani Stanisława właśnie niedawno skończyła 87 lat.
Wykończyła w swoim życiu jednego chłopa.

* * *
Kiedy podjechaliśmy z Pawłem do tej pani siedziała przy niej druga, która nie chciała się fotografować. Podczas prowadzenia targów o to, by były obie, młodsza z nich zadała pytanie, które wytrąciło mi wszelkie argumenty z rąk: Dlaczego ma pan takie duże cycki?

* * *
Światło: Paweł Olejniczak

Paweł

Paweł z Falenicy (Warszawa).
Paweł to mój majowy oświetlacz i po części współautor majowej części cyklu: "Ludzie Po Drodze". Paweł tu jest w - w co nie ma powodu wątpić - najlepszym miejscu w tym kraju.

Marcin

Marcin (szwagier) ze wsi Ścinawa - brat mojej żony.
Marcin jest zapalonym wędkarzem. Marcin niebawem będzie wujkiem.

* * *
Światło: Małgosia Sienkiewicz

2008/06/02

Sympozjum Lokalnej Sztuki

Zmiany, zmiany, zmiany, zmiany... i tak doszło do momentu, gdy konceptualny landszafciarz łapał Bogu ducha winnych ludzi i ustawiał przed okiem swojej kamery generując portrety, a znany portrecista ganiał z wielkoformatowym polaroidem tłukąc Bogu ducha winne landszafty. To nie świat się skończył, to Kotlina Kłodzka. Penetrowaliśmy ją dokładnie poruszając się wyłącznie bocznymi drogami, co na dzień dzisiejszy pozbawiło mnie zawieszenia przedniej osi auta. Ale warto było. Łącznie tydzień focenia. Łącznie 600 km małych dróżek. Osady, których nie ma googlemaps, ludzie, których się na co dzień nie widzi, budowle, jakich się nie spodziewa, granice, których przekroczenia się nie zauważa. To wszystko jest tu, w Kotlinie Kłodzkiej. Co więcej, wszystko niebawem będzie na blogu-analogu, dlatego nie ma tego od razu. Polecamy wraz z Oleyem: Ścibórz (opolskie), Paczków (opolskie), Kamieniec Ząbkowicki, Wiązów, Ziębice, Henryków, Javornik i Travna (CZ), Lutynia i kopalnia bazaltu, Lądek Zdrój, Stronie Śląskiem Gierałtów Stary i Nowy, Bielice, Kletno, Mąkolno, Bolesławów, Starą i Nową Morawę, Złoty Stok i Waldka Zielińskiego, który nam o tym wszystkim opowiedział. A to było tu.