2010/06/30

równoległość


Ostro wziąłem się za pracę dyplomową. Szukając źródła dotarłem do rozważań teoretycznych, które mogą się obecnie wydawać bełkotem (w myśl obecnych standardów rozmów o fotografii), jednak nadają fotografii tak dalece idącą autonomiczność, że obiekt fotografowany nie ma znaczenia. Stąd w moim rozumieniu taka fotografia przestaje być dokumentem rzeczywistości, a przekłada się na dokumentację stanu twórcy, ale i odbiorcy.

Zaczyna mi być tęskno za takim rozumieniem istoty medium. A jest w tej materii jeszcze sporo niepoznanych miejsc.

2010/06/29

akcja | reakcja

250 arkuszy razy dwa

Mała domowa introligatornia na godzinę.

To i tak tylko papier.

hvezda from lokalny artysta on Vimeo.


2010/06/28

szwagier się ożenił...


...przez co ja musiałem prosić profesora o szybszy egzamin z historii fotografii, przez co w piątek miałem bardzo dużo wrogów i ciskających we mnie gromami. Finalnie okazało się, że wszyscy - o czym i tak wiedziałem - byli mi wdzięczni, że mieli luźną sobotę.

Nie napiszę o tym, że mi smutno z powodu zakończenia studiów bakalarskich. Póki co muszę się skupić na dyplomie i studium magisterskim. Tylko niech już przestanie boleć głowa.

2010/06/26

koniec etapu



A na jego ostati odcinek zapomniałem zabrać innych butów, niż sandały. Zimno, deszcz i ludzie w kapeluszach na asfalcie. Wygląda na to, że zakończyłem studia bakalarskie. Pełen ambiwalencji nie cieszę się z tego i nie smucę, choć proporcje są nierówne. Chciałbym, żeby to jeszcze nie był czas podsumowania.

Idę na śniadanie.

2010/06/22

przed pracą


Duży, jeszcze pusty parking w centrum.

2010/06/19

33


Dzisiaj z Filipem dzielnie walczyliśmy o kolejne kredyty w szkole. Myślałem, że wiek "po trzydziestce" niewiele zmienia w motywacji do odrabiania zajęć. Myliłem się. Teraz chcę mi się mniej.

2010/06/17

widoki z szynami w tle.




Sposób realizowania emocjonalnego luzowania frustracji. Jeden widok po drugim w odstępstwie dwóch minut. Powyższa sytuacja jest dla mnie dwuznaczna wobec domniemanych osób pracujących nad projektem. Teraz już Absolutem nie jest Absolut, tylko proszek do prania, więc w czym problem?

2010/06/15

2010/06/14

coś się dzieje.










Non stop dworce, tramwaje, poszukiwania Wisty 45, ścieranie się z tym, co potrzebuję, a tym, na co mogę sobie pozwolić. To tylko jedno z wielu starć, które kosztują mnie sporo wysiłku. Nie potrafię ich zdystansować się od nich.

Wczoraj zadwonił do mnie tato, i nie powiedział mi nic, co by mnie pocieszyło.

Kilka tygodni temu w moim rodzinnym domu wyjąłem film z aparatu mojej mamy. Nie był włączany od 66 miesięcy. Film tam tkwił i powoli pozbywał sie siły obrazu. Zanikał jak to, czego bałem się w przypadku jej odejścia, że zapomnę jej głos, słowa itd.

Dzisiaj odebrałem ten film z wywołania. Jest bardzo ciemny, stracił (tu celna dwuznaczność) dużo czułości. Widziałem zdjęcia z ogrodu, z rodzinnej imprezy (pewnie moje i taty imieniny), z ostatniej wycieczki do Wojsławic. Już w czasie choroby.

2010/06/10

jedna Autobiografia, a dwoch ojców...


...przy czym ten na górze - choć młodszy - jest starszy, a ten na dole, choć o 17 miesięcy starszy, jest młodszy, bo nowszy.

Ważna uwaga technologiczna. Jeśli tak jak ja masz średnie zdolności do skanowania, a lubisz (z przyczyny ceny, wygody, lenistwa) pracować na negatywach, nie używaj niczego innego, niż Fuji Reala. Każdy inny negatyw przy skanowaniu na low-endowym skanerze (Epson V750) dostarczy Ci wiedzy na temat, jak szybko możesz stać się potworem, i że saga Zmierch nie jest taka nierealna. Przykład: Górna fota, choć gorzej zakomponowana, jest taka - po korporacyjnemu - more crispy. Dolna - pomimo lepszej kompozycji wygląda jak sprana i jakby kolor był w niej dorabiany. No nic, trzeba będzie iść do zawodowców.

2010/06/09

ostatnia sesja RB


Dzisiaj - oby nie zapeszyć - zakończyłem prace nad materiałem do Autobiografii. Jutro moja RB już nie będzie moja. Trafi w dobre ręce. Strasznie mi jej żal, ale jest nowy pomysł i potrzeba kompletnie innego sprzętu do jego realizacji. A dwóch mieć nie mogę. I pomysłów, i aparatów.

2010/06/06

notatnik rowerowej wycieczki Oława - Brzeg - Oława

Przejazd. Symetryczny.

Kryzys energetyczny.

Kryzys hydrologiczny.

Kryzys ideologiczny.

Brzeg to dla mnie miasto - symbol. Zawsze było tu ciekawiej niż w Oławie. Więcej restauracji, sklep filatelistyczny, w którym z moim ojcem potrafiliśmy spędzić cały czas, w którym mama robiła zakupy w mięsnym lub odzieżowym, bo też ich było tu za komuny więcej, niż w Oławie. Dzisiaj zwiedziłem te części miasta, których nie znałem i nie zawiodłem się. Fotonotatnik się spocił. To i tak fragment.

Całe osiedle takie. Momentami piękniejsze.

Całość i detal. Modernizm jak encyklopedii. Tak ładny jak na Komuny Paryskiej we Wrocławiu, ale w lepszym stanie.

Ten budynek wyglądał jak kwiaty ostu. To jest fantazja i polot. Tego nie ma teraz pod tynkiem strukturalnym i styropianem. A to nie ma jeszcze 100 lat.

Jeden z bardziej interesujących budynków. Choć na pierwszy rzut oka wygładał jak zwykły bunkierek z lat 60. XX w., to bliższe z nim spotkanie było ciekawe, ale nie ma lepszych fot, bo nie chciałem drażnić mieszkańców. Jego dół wygląda jak niedokończona gra w Tetris z granitowych kostek, wyprowadzony potem w gładką elewację. No i to zaokrąglenie mnie zachwyciło. Piękność. Warto patrzeć dłużej.

To jest straszne.

Na tej stacji 3 lata temu tankowałem skuter za 10 zł i przejechałem na tym... dużo.

Ponoć symetria poprawia nastrój. W upale i zmęczony - potwierdzam. Poprawiła. Tym bardziej, że woda czysta i chłodna, a bidon gorący i suchy.

2010/06/05

Pojęcie Geometryczne: Koło



Dzisiaj przejechałem się rowerem KOŁO domu. Traktor mnie nie dziwi. Fastfood już też. Jak przypomnę sobie, jakim przeżyciem było dla mnie w 1993 roku spożywać hamburgery w fastfoodzie (tej samej marki) w Hamburgu, to ogarnia mnie przejmujące odczucie, że minęło bardzo dużo czasu od tamtego momentu. Jeśli dodatkowo przypomnę sobie, że dwa miesiące poźniej otworzono pierwszy tej marki fastfood we Wrocławiu, i że mój kolega ze swoimi nowobogackimi rodzicami po niedzielnej sumie pod nylonowym krawatem zamiast spożyć rosół w domu - wcinali bułki z kotletem stojąc w kolejce do kasy, która nie wyrabiała się z obsługą... i że bułka kosztowała tyle, co 1/10 dżinsów 501. I że te dżinsy - moje pierwsze wtedy tej marki - kosztowały 1.140.000 zł... Teraz podstawowa bułka kosztuje znacznie mniej, dżinsy znacznie więcej.

Morał: wcinaliśmy jako społeczeństwo tyle bułek, że tak nam się rozrosły tyłki, że nie możemy się wbić w klasyczne dżinsy. Żeby utrzymać produkcję dżinsów producent musiał podnieść cenę.

Proste.

2010/06/03

"take me out of here"





Dzisiaj zrobiłem sobie krótki spacer i starałem się nie myśleć. To trudne. Ani This Immortal Coil tego nie wspomógł, ani jedna z moich ulubionych płyt Fields of Nephilim, z którego to utworu ukradłem tytuł wpisu na górze. Ale gdy już zacząłem myśleć, to ten charakterystyczny zwrot kołatać się zaczął na dobre po głowie (płyta Elizium, utwór Sumerland, 1990 rok). Ja chyba po prostu tak mam.


Nie tylko ja poczułem dzisiaj chęć na spacer. Wierzący zrobili to kolektywnie pod osłoną mundurowych.

2010/06/02

okna mówią



Okno to ważny symbol. Gdy ktoś umiera, w wielu kulturach otwiera się okno, by dusza zmarłego mogła swobodnie odejść w sobie znanym kierunku. Jest też okno na świat, co poszerza horyzonty. Okno pociągu pozwala dowiedzieć się, czy już można wysiąść z pociągu, czy będzie można lub czy już za późno. Czasem są zamalowane. Okna tramwaju po jednej stronie zaklejone siatką nie pozwalają na komfortową obserwację świata za oknem. A po drugiej...

2010/06/01

nigdy nie wiadomo



Od dawna mam skłonność do tworzenia wybitnie długich zdań, wynikającą z chęci bycia jednocześnie precyzyjnym ( niczym umysł ścisły) i niedopowiedzianym (jak humanista), lecz częściej wygląda to po prostu śmiesznie i pokracznie.

Dzisiaj beznadziejne zdjęcie wykonane całkiem niedawno temu w Brzegu. Czerwone auta mogą kryć się wszędzie. Uważaj.