2012/05/27

1476 kcal





30 km dość szybko. Żaden, ale absolutnie żadnej inny sposób na pokonywanie przestrzeni nie może się równać do roweru. Dość szybko, by sprawnie się przemieszczać, dość wolno, by zbierać widoki, zapachy i dźwięki. Wszystko można. Genialnie.

2012/05/13

zaczynam bać się znaku drogowego A-18b













Dzisiaj zwalniałem jadąc wzdłuż zarośli. Jutro oddaję kolejną porcję "treści krwistej", też będzie ze 30 ml. Ale cieszy mnie to, że mogę już włożyć buty kolarskiej i że nie puchnie mi kostka, pozwalając mi dzisiaj na pokonanie 35 z 40 kilometrów pod porywisty wiatr. Pozostałe 5 było z wiatrem. Niestety na tym odcinku wielokrotnie był ruch wahadłowy, a tam gdzie nie był, tam asfalt był tragiczny.

Wiosna to czas zabitych szczygłów. Każdego rozjechanego zwierzaka strasznie mi żal, ale szczygłów jakoś bardziej. Nie wiem, dokąd one odlatują na zimę, ale jak wracają tu to dostają chyba małpiego rozumu. Po zdjęciu przeniosłem go na pobocze, po pewnie przyszedłby jakiś lis lub borsuk, i mógłby zginąć pod kołami kolejnego auta pędzącego na kolejną komunię. Jak to w maju.

Choruję poważnie na rower szosowy. Jednak.

Muzyka na dziś:

2012/05/10

trochę Źle urodzeni w Gliwicach







No to po Gliwicach. Pomimo zwyczajnych u mnie lęków wywołanych przez odsłuch własnego głosu z głośników i nerwicowych podrapywań do głowie, wszystko poszło chyba git. Półtorej godziny zleciało dość szybko na rozmowie o tematach około książkowych.

Dziękuję Madze Sokalskiej za zaproszenie, Filipowi Springerowi za rozmowę.

2012/05/08

Springer&Sienkiewicz w Gliwicach



Kumoterskim układem jutro będę rozmawiać z Filipem Springerem o jego książce. W Gliwicach gościć nas będzie Maga Sokalska w Czytelni Sztuki. Start o 17.30.

Bawi mnie to, że od 1986 do 1998 roku moja mama wiecznie miała do mnie pretensje o to, że ja nie czytałem książek. Czytałem ich całe stosy, ale nie lektur obowiązkowych, bo to było dobre do cięcia żył. Połowa to martyrologia narodowa, druga połowa to dzieła wieszczów. Trzecia połowa to Krzyżacy i Potop. Ciekawy jestem, czy Henryk Sienkiewicz jest dumny z tego, że tymi cegłami karmi się dzieci. No i słabi poloniści na mojej drodze też nie zachęcali, tzn w liceum. Pani z polaka no zawała pytania o to, co kto miał na stole, a nie co kto miał na myśli i prowadziła zajęcia z gotowych publikacji o tytule Ściąga. A nam zabraniała ich używać. Kiedyś doszło do sytuacji, że się Pani zagotowała, jak zaczęliśmy z kolegą wyprzedzać jej słowa, gdy sami czytaliśmy z wyprzedzeniem to, co ona nam dyktowała.

Jutro tak nie powinno być. Zapraszam.


2012/05/05

granica sezonowa












Na wschodniej ścianie powiatu oławskiego, na granicy z woj. Opolskim stoi nowa granica - niemiecko-ukraińska. Coś w sam raz na hipokryzję Zachodu względem państw rozwijających się. Kanclerz Niemiec jako jeden z pierwszych oficjalnie bojkotuje ukraińską część imprezy sportowej, a sport przecież w kolebce demokracji był poza wojną i poza polityką. Wpadła na ten pomysł na początku sezonu szparagowego, a tu przecież wielka niemiecka korporacja, na terenach dawnych Prus, ma wielką uprawę szparagów, na której pracują obywatele Ukrainy. Ponoć w docelowej sile sześciuset robotników. Morze kopców owiniętych białą folią, skrzynki i przetwórnia, z której tiry wożą białe szparagi prosto na niemieckie talerze. To już jedno kuriozum, ale sami za tym głosowaliśmy, nie mam nic przeciwko temu, ale pobąkiwania o bojkocie imprezy sportowej w kraju, który ma aspiracje do "normalności" w rozumieniu Zachodu, to moim zdaniem "Zachodni strzał w Zachodnie kolano".

To trochę jak bojkot Chin, które uzależniły od swojej siły roboczej cały świat. I jak bojkotować Chiny? Dzwonisz do kolegi z apelem o bojkot - telefon masz wyprodukowany z Chinach. No to może wyślesz mu maila? Komputer w większości to też chiński produkt. Jak zbojkotować 25% cywilizacji, która uzależniła od siebie 90% reszty świata?

Pozostaje oczywiście odwieczne dla mnie pytanie - na ile znamy prawdę taką, jaka ona jest, a na ile znamy prawdę (w tym przypadku) kijowskiego rządu? A może znamy tylko prawdę osadzonej w więzieniu byłej premier? A może, idąc za Wojciechem Bruszewskim - Bardziej właściwą strategią byłoby, zanim zaczniemy mówić prawdę i tylko prawdę, wstępne uzgodnienie, jak to było naprawdę.

2012/05/04

kolejne dni 33 roku życia





Ubaw po pachy. Minęło 12 dni od wypadku. Noga dalej cierpi. Zeszłą opuchlizna ze stopy, ale na goleni wciąż jest torba z płynem. Sytuacja z tą nogą niby prosta, a nadaje się na komedię, która w świecie zachodnim wywołała by śmiech, a w naszym - zadumę.

Minęło 12 dni, w czasie których nikt nie zrobił mi prześwietlenia obitej nogi, straciłem masę czasu na poszukiwania surowicy przeciwtężcowej, a o zapisie do chirurga mogę pomarzyć. A to tylko ciężkie stłuczenie. Jak mają się czuć komfortowo ci, którzy chorują na poważne choroby? Jak mają zaufać? Komu?