2011/06/29

krucjata











Dzisiaj napisałem na facebook'u, że chciałbym wyemigrować. Ale przecież ja jestem emigrantem. Rozmawiałem dzisiaj z moją babcią o czasie sprzed ucieczki z (obecnej) Ukrainy. Tu, to miasto - to miejsce, którego nie potrafię nazwać swoim kątem. Muszę pojechać w okolice Charkowa i poszperać. Kiedyś.

Dzisiaj z Synem jadąc na rowerach szukaliśmy budynków modernistycznych, lub takich, które modernistyczne mogły by być. Jest i trochę. Od góry - budynek przy zakładzie przemysłowym, dalej - ex przychodnia, potem willa, znowu willa i na koniec budynek, którego zdradziło główne wejście.

Niebawem więcej ciekawych budowli zakamuflowanych pod stertami barw, winyli i innego gówna.

Dzisiaj dostałem płytę Coil - Black Antlers. Masakra.

2011/06/27

jestem na piątym



























Każdy wyjazd jest wyjątkowy, ale ten był wyjątkowszy niż inne.

Po drodze przed Raciborzem widziałem wieś zniszczoną przez trąbę powietrzną jakieś 12 godzin wcześniej. Widziałem tradycyjnie malucha - żyletkę w Raciborzu, a potem widziałem inne rzeczy. Wczoraj widziałem przykład frydeckiego tuningu. A w międzyczasie zdałem na 5 rok. Po 13 latach studiowania.

2011/06/22

koło



Od kilku tygodni pomagałem mojemu kuzynowi nabyć aparat. Olo cisnął w kąt wszelkie denne cyfrówki i chce fotografować w domu na filmie i chce się tego nauczyć. Za 10 dni jedziemy razem z żonami i progeniturą do Łeby, więc się nauczy. Nie wiedziałem tylko, że da się kupić ten piękny aparat w stanie sklepowym. Pudełko, cały komplet jakby ściągnięty ze sklepowej półki.

Ale gdy Olo dzwonił, że już do mnie jedzie pokazać, co mu kurier przyniósł, rozpętała się burza i mój Syn domknął kolejne koło międzypokoleniowe. Jako dziecko bałem się burzy i silnego wiatru. Syn też się boi, i też słyszy te same wytłumaczenia, które miały mnie uspokoić.

A jutro zaczyna się becva.

2011/06/20

Ostatnie dni kina Lwów.













Wczoraj z Łukaszem Biedermanem krzątaliśmy się trochę po Kinie Lwów. Budynek z trudną historią. Po pierwsze ma wybitnie doskonałe towarzystwo modernistycznej architektury od Hallera, Słowiczej i Wandy (zespół domów szeregowych proj. Adolfa Radinga), Sztabowej i Gajowicka (Nowa Generalna Komendatura). To poniżej, ale dzień na foty architektury był żaden, więc wykonałem po prostu szkice. I tak są lepsze, niż ilustracje w książce Breslau | Wrocław autorstwa Konstanze Beelitz | Niclas Förster, a którą posłużę się tu w roli wiarygodnego źródła informacji o ww budowli (jak już wspomniałem - moi przodkowie biologiczni nie mogli być świadkami tych wydarzeń, więc pozostaje literatura). Architektem był Adolf Rading, a zleceniodawcą była Old Fellow Lodge, czyli loża wolnomularska. Jednak Niemcy sami przebudowali ów budynek na kino, gdy 1936 roku naziści zdelegalizowali towarzystwa masońskie. Po resztę informacji odsyłam do sieci i literatury, niczego nowego nie odkryję. Naświetliłem 5 szitek, jutro wysyłam je do wywołania. Jeśli będzie tak, jak wymyśliłem - będzie dobrze.

Poniżej dwie pary z rogu ulicy Wandy i Słowiczej (to budynki zaprojektowane przez tego samego architekta, co budynek Kina Lwów. Polecam budynek na rogu Sztabowej i Gajowickiej, ale to obiekt wojskowy i nie chciałem go fotografować.





Wczoraj na pierwszym seansie było z dziesięć osób. Na drugim chyba ciut więcej. Ale klimat piękny. I nie pachnie popkornem. Szkoda, że tylko do środy. Potem koniec. A obsługa taka miła, i nikt nie stara się zostać moim kumplem i nie proponuje mi napoju energetyzującego i punktów w programie lojalnościowym.

2011/06/18

dla zabicia czasu



Robię wszystko, by się nie uczyć. Wczoraj dotarły do mnie negatywy z laboratorium. Przefotografowałem je używając monitora jako podświetlarki. Oczywiście nie wyjąłem z pergaminu.

Goście, zęby, wycieczki i ruiny























Nie poszliśmy na Leningrad we czwartek. Ale chęć pójścia przywiodła mi do domu długo wyczekiwanych Gości. Wczoraj po naprawie uzębienia pojechaliśmy na pstrąga w Góry Sowie do mekki smażonych pstrągów. Przy okazji zatrzymaliśmy się przy sanatorium w Rościszowie, pierwszy raz tam byłem, secesyjny, ogromny budynek jest obłędnie piękny.

Dzisiaj klasyczna wycieczka 45 km wokół domu. Oleśnica Mała i pałac, fontanna z rybą, oranżeria, park, kaplica. Potem inne miejscowości, tuż przed Wiązowem - Miechowice Oławskie z renesansowym dworem i ruinami kościoła. Niezwykłe, bo to druga rzecz, której nie znałem, a Goście zawsze jakoś mnie prowokują do nowych odkryć. Na fotach jest trochę detali. I gości.

Potem Wiązów, rynek, plac przy rynku, Jakubowice i kolejny niszczejący pałac, który - wg lokalnej prasy - miał być sprzedany i kilka lat temu zlikwidowano mieszczącą się w nim szkołę rolniczą i teraz stoi pusty. I żal znowu, bo jest piękny. Wrócę tam jesienią z poważną kamerą, jak tylko liści będzie mniej. I może z Gośćmi.

Goście pojechali do domu, a ja siedzę sam i myślę, jak to się nauczyć historii fotografii czeskiej i słowackiej na najbliższy egzamin. Nienawidzę zakuwania na pamięć. Po prostu.