2011/03/31

618





Dzisiaj dotarła do mnie lupa Horizon 6x. Rosyjska. Kto nie ma czym oglądać matówki w swojej wielkoformatowej kamerze, z pewnością zakocha się w tej prostej, solidnej konstrukcji za około 70 zł. Dziękuję Olejowi, że posłał link do aukcji, rok szukania i się doczekałem.

Kiedy w sierpniu z Krystyną i Kamilem jechaliśmy na wycieczkę życia (a na bank wycieczkę połowy dekady - link), jadąc z Gór Sowich w kierunku Wałbrzycha, przez las, puste drogi i piękne widoki - Krysia wrzuciła do samochodowego odtwarzacza płytę Arvo Pärta. Spytała, czy taka dziwna muzyka mi odpowiada. Odpowiedziałem, że jeśli coś jest dziwne to w mojej naturze jest, że mi się podoba, że bardzo mi pasuje, bo niecodzienne dźwięki (dla mnie niecodzienne, lecz nie obce) pomagają mi zakodować wspomnienie całości z detalami jak u Stasiuka: siedział na tylnej kanapie. Nie myślał, tylko chłonął podmuch wiatru i lekkie, nieco ochłodzone powietrze pachnące jeszcze lasem i lękiem z pobliskiego Wałbrzycha. Zawsze bał się Wałbrzycha. Ale muzyka wchodziła mu w uszy razem z szumem opon, który dochodził do wnętrza przez uchylone okno. Trzymał do lekki rausz po dużym tyskim wypitym do smażonego pstrąga jeszcze przed Przełęczą Walimską. Patrzył i wierzył, że szybko tu nie wróci, że znowu szmat życia minie, zanim to zobaczy. Bardzo chciał, ale rzeczywistość ma dla niego inne plany. Ja pierdolę - syknął. Właściwie było mu obojętne. To jeden z tych niewielu momentów w życiu, którego nie odnosił do przeszłości. Teraz było teraz. Te matrony przed samoobsługowym, facet z okapnikiem do naczyń i cale smutne, szare osiedle puktowców, którymi było napikowane całe wzgórze. Szeroka wstęga asfaltu roiła się od fałd i mała toyota co chwilę głucho reagowała na kolejny garb. Jesteśmy w Wałbrzychu.

2011/03/30

Most Oławski







Bardzo lubię to miejsce. Nie bywam tu często, ale jest bardzo dobre. Nad rzeką Oławą powstają apartamentowce (tak są reklamowane). Prosto z tarasu możesz zejść do przycumowanej motorówki i popłynąć do centrum. Albo po prostu można popłynąć. Na tym. Choć nie można odmówić uroku miejscu i idei.

Jutro tam będę jeszcze raz.

Dzisiaj złożyłem wniosek o stypendium. Jeśli ktoś tu zagląda, proszę o trzymanie kciuków.

2011/03/29

przekwitnięte kwiaty tanio sprzedam











Nic więcej do dodania. Skończyłem wypełniać wniosek o stypendium. Pierwszy.

2011/03/27

ul. Oławska - Borek Strzeliński i Strzelin


Borek Strzeliński


Strzelin


Twórca, radarowiec w Strzelinie.

Skoro robię cykl bez "sztuki" (wdzięczność za użycie tego wyrażenia w ten sposób jestem winny Wojtkowi Wilczykowi) to chociaż poszaleję sztuką przy dokumentacji komórkowej.

Kiedy większość ludzi uważających siebie za normalnych jeszcze śpi, ja już piszę relację z porannych zdjęć. Zmiana czasu nie zadziałała na moją korzyść, musiałem wstać o godzinę wcześniej. Pogoda też jest zbyt dobra. W sensie dobra na rodzinny spacer, ale niezbyt do zdjęć. Miałem dzisiaj być w Borku Strzelińskim, Strzelinie i Ziębicach. Finalnie chyba tylko Borek Strzeliński wyszedł jak należy, ale Strzelina sobie nie odpuściłem, najwyżej zrobię powtórkę. W ogóle teraz jest zły czas dla mnie, pogoda słoneczna, dni takie długie.

Żona, która mi dzisiaj szczęśliwie asystowała, uratowała mnie przed katastrofą. Google mapy wskazały mi w Borku ulicę Oławską nie do końca zgodnie ze stanem faktycznym. Prawie sfotografowałem ulicę Wrocławską. A moja żona nie ufa wiedzy z sieci, więc zainwestowała 30 kroków i podeszła do tabliczek z nazwami ulic.

Mniej szczęścia miał człowiek jadący w dziwnym aucie na bazie "malucha", który tak się przejął widokiem faceta w odblaskowej kamizelce na środku skrzyżowania, że zagapił się, silnik mu zgasł i już nie odpalił. W Strzelinie z kolei już świeciło Słońce. Nie było jak zrobić zdjęć ze środka jezdni. Były kombinacje i poszukiwania zakrętu. Znalazłem dobre miejsce, ale obok jakieś dziwne auta wykonywały remont instalacji podziemnych (reklamują się jako "bezwykopowi). Remont chyba polegał na wtłaczaniu smrodu do studzienek, bo śmierdziało jak cholera.

2011/03/25

czeklista - Polska





Jutro zaczynam na dobre. Nie wiem co z poprzednią fotografią, bo choć piękna, to użyty materiał w zdecydowanej większości wykazał dziury w emulsji. Nie tragiczne, ale użyję go do fot, gdzie ma być więcej "sztuki". Tam gdzie mniej - będzie jednak sprawdzona błona FP4. No i idzie weekend, więc czeka mnie wstawanie wcześniejsze, niż w nie-weekend.

Mam też hymn tego cyklu. Nie mogę go wyciąć z głowy.

Zła informacja: w Niemczech jest dużo więcej Ohlauer Strasse i Ohlauer Weg, niż 5. Nie wiem jeszcze ile. Bez stypendium nie ogarnę tego. :(

2011/03/24

miesiąc z czapy. nie wiadomo kiedy.
























Wszystko płynie. Absolutnie.

Na tym wrzucie jestem bardziej i używam spierdolizmu intensywniej, niż niejeden nowy polski dokumentalista. Dużo sztuki.

Jestem legendą.

Jeden z budynków poczty - piękny przykład niemieckiego modernizmu - jest na sprzedaż. Znając wrocławski nadzór nad miejską architekturą - zapewne będzie różową dupą miasta, obłożoną styropianem i tynkiem strukturalnym. Plastykowe okna już są.

2011/03/23

Wiosenna okładka w ostatni dzień zimy



Zbyszek jest w stanie zawisnąć w powietrzu nieruchomo na 1/250 sekundy. To prosty przykład, jak bardzo przemysł filmowy trwoni pieniądze na efekty. W przeliczeniu: Zbyszek pomagał mi przy pracy, a w filmie Matrix jedna z bohaterek zawisła w powietrzu na około 1.5 sekundy. To jest jakieś 750 razy dłużej, niż Zbyszek. Film kosztował na bank więcej, niż 750 krotność Zbyszka dochodów, które może zarobić w ciągu 2 godzin w ciągu dnia (tyle mniej więcej trwał film).

Rachunek jest prosty. A to i tak tylko przygotowania do zdjęcia na okładkę pewnego pisma o sporcie. Majową okładkę. Ale fota będzie przerabiana, bo spadł śnieg i nie było Słońca.

2011/03/22

powoli do przodu - ul. Oławska


fot. Rafał Siderski

Powoli zaczynam startować. Przygotowania idą pełną parą, trwa przygotowanie wniosku po stypendium na szybszą realizację cyklu, wystawę i książkę. Jak pisze Wojtek Wilczyk (w sensie ogólnie) - będzie mało sztuki. Za to - o ile wszystko się uda - będzie ciekawie.

Ponieważ trudno mi się rozdwoić, a jeszcze trudniej powtarzać niektóre ujęcia, stąd proszę przyjaciół o to, by pojechali na najbliższą sobie ulicę Oławską i zrobili jej kilka zdjęć. Dzisiaj Rafał Siderski zadbał o mój czas i mi pomógł. Co najlepsze - trafił z miejsca w ten punkt, który sobie mniej więcej zwizualizowałem na mapach googla. Plusem w przypadku Niemiec jest to, że wszędzie jest już widok ulicy, więc Berlin, Hannover i trzy pozostałe miasta mam przygotowane.

2011/03/09

mały, środowy piątek



Do posłuchania pod nieobecność. Zakończyłem tydzień pracy. Jutro jadę do Czech. Przywiozę chyba trochę zdjęć. Trochę plików.

2011/03/08

jakoś leci.














kompletnie przypadkiem znalazłem płytkę z wyjazdu na egzaminy wstępne na ITF. Ostatni dzień i noc maja 2005 roku. Upał, nerwy, picie i tarzanie ze śmiechu po starym filcu. Spacery po fontannie i serki do piwa. Wtedy mieliśmy poczucie przystąpienia do ceremonii, którego teraz już nie widzę. Ale to może wiek robi swoje. Powyższe znalezisko to nie przypadek. Wczoraj, gdy z Filipem piliśmy kawę i dyskutowaliśmy o tym, że świat jest zły - umarł jeden z moich profesorów. Chciałem ten wpis zilustrować jedną z fotografii, którą popełniłem na jego pracownię, ale nie znalazłem jej. I dobrze, choć to ładna fotografia. Za moment minie sześć lat od powstania powyższych plików. Już teraz większość z nas jest nie do poznania. Głównie przez mniejszą gęstość owłosienia i większe brzuchy. Starzejemy się. Maraton - jak mi się kiedyś wydawało - zamienia się w sprint. Wariacki sprint, bo im bliżej mety - tym szybkość rośnie.

http://zpravy.idnes.cz/zemrel-fotograf-nejen-zenskych-tel-miloslav-stibor-fhz-/kavarna.asp?c=A110307_232533_kavarna_chu