2014/02/17

Ron Dżeremi dolnośląskiej kuchni


Dzisiejszy dzień rozpocząłem od rozpoczęcia pisania postu o paranoi. Ale miałem tyle roboty, że go nie dokończyłem i przeszła mi wena. Zapisałem go i niech czeka aż mi znowu ciśnienie podskoczy. 

Jeśli wszystko się wali, to znaczy, że czas na Rona Dżeremiego. Dżeremi to dobre nazwisko lub imię w telewizji - Clarckson czy Lee - tłuką grube siano, bo ktoś pomyślał, że z takim imieniem i nazwiskiem robią mu dobrą robotę. Moi rodzice nie byli w tym temacie wizjonerami i dali mi takie imiona, że ciężko by mi było występować w telewizji, bo moje imię i nazwisko raz, że są pospolite, a dwa, że tak długie, że nie zmieściły by się na belce. Coś jak w Monty Pythonie o Johanie Gambolputty.

Zatem lajfstajlowo. Nie, to nie zmiana kierunku. Po prostu zrobiłem coś dobrego i chciałem się tym podzielić ze światem. Dobre jedzenie w moim rozumieniu to takie, które ma dobry rejting. To ma dobre proporcje - 25%. Czyli konsumpcja zajmuje około 25% czasu przygotowania. 

Lista na dwoje konsumentów:
- dwie oberżyny
- pół kostki tofu (tak ze 100 g)
- czosnek półgłówek
- trochę szczypioru
- 10-15 pieczarek
- 2 małe pomidory
- pół filiżanki kaszy jaglanej
- łyżka masła
- oliwa
- trochę sera do posypania, najlepiej mozarelli. Ja nie miałem, więc położyłem zwykły, tai żółty ser .Jak jesteś vege to pewnie wiesz jakim szuwaksem polać, żeby się zapiekło.
- przyprawy: sól, pieprz, ostra papryka, kolendra, kminek

- do sosu - pół jogurtu naturalnego, 2 ząbki czosnku i łyżka stołowa majonezu

Przygotowanie. 
Ja miałem lekki hardkor, bo w jednej ręce mój ośmiomiesięczny Szkodnik, który właśnie nauczył się raczkować i włazi wszędzie, przez co operowanie na kuchennym blacie było lekko frustrujące. Jeśli nie masz pod ręką niemowlaka - masz większy zapas czasu i mniejszy stresu. 
1. Najpierw wypatroszyłem bakłażany i położyłem je na blachę (tak zostawiłem im około 5-10 mm miąższu przy skórce). Bakłażanie flaki pokroiłem w kostkę i wrzuciłem na roztopione masło i dusiłem na cichym ogniu. Posoliłem, popieprzyłem. Oskalpowałem papierowe pomidory z marketu, pokroilem w drobną kostkę i dorzuciłem do już lekko zmiękłych bakłażanów i poczekałem, aż całość trochę zgęstnieje. Dodałem 3 zmiażdżone ziarna kolendry i dwie szczypty kminku. I to jak będzie gotowe to przełożyłem do osobnego naczynia. 
2. Dodałem do farszu przeciśnięty przez prasę czosnek. Mniej więcej tyle, ile pół główki minu 3 ząbki, które potem pójdą do sosu. I pocięty szczypiorek, nie za dużo.
3. Pieczarki umyłem, odciąłem zabrązowienia na nodze i pokroić tak dość grubo - na 4-7 mm plasterki i wrzuciłem na patelnie. Trochę oliwy, trochę soli i przykryłem. Puściły wodę, więc odkryłem pokrywkę i poczekałem, aż woda się zredukuje i przełożyłem do reszty farszu.
4. Kasza jaglana - przepłukałem pod zimną wodą, ugotowałem al'dente i wrzuciłem do farszu.
5. Tofu - pokroiłem w kostki i wrzuciłem na szybko na rozgrzana patelnię. Zarumienione lekko - więc gotowe na połączenie z farszem.
6. Farsz wymieszałem i nałożyłem do wypatroszonych bakłażanów (wcześniej wysmarowałem je oliwą i sokiem z cytryny, żeby nie ciemniały - i tak nie będzie tego widać, ale chodzi czynnik psychologiczny) i na wierzch położyłem ser. 
7. Wrzuciłem do piekarnika na około 30 minut przy 180°C.

Podałem z rukolą polaną oliwą (albo bardziej wykwintnie na nutę taniej firmy kateringowej: "Podałem z rukolą oliwą polaną), a same oberżyny polałem sosem, którego przygotowania tłumaczyć nie będę, bo jest proste i posypałem jeszcze trochę szczypiorkiem.

Oczywiście ja w swojej wersji lekko przesadziłem z kolendrą, ale ja ją bardzo lubię i mógłbym ją chrupać jak blokersi słonecznik, ale jest mała i boję się, że wróciła by mi nerwica po niej. W każdym razie przesadziłem z kolendrą :)

bon apetit.

2014/02/14

Hurtownie artykułów spożywczych. Oczywiście dawne.


Dzisiaj z moim synem przeszliśmy do punktu drugiego (z sześciu tysięcy punktów) budowy makiety - stacja kolejowa. Sklep z ową stacją znajduje się w bardzo ciekawej części Wrocławia - w głębi ulicy Tęczowej, na terenie dawnych hurtowni spożywczych. Ciekawostką tego obiektu jest coś, co w naszym kraju w jego obecnych granicach nie jest spotykane (a przynajmniej nie wiem i nie znalazłem tego w sieci). Mianowicie towary "po mieście" rozwożone były wózkami tramwajowymi, stąd teren parceli Tęczowa 83 jest gęsto utkany torowiskami tramwajowymi. Niemcy do tej pory używają takiego rozwiązania, choćby w Dreźnie, gdzie położona w centrum miasta Szklana Fabryka produkująca Phaetona jest zaopatrywana właśnie tramwajami towarowymi. Genialne rozwiązanie w swojej prostocie. 



Sąsiednia parcela to dawna hurtownia stali, a od 1927 roku hurtownia armatury wodnej i gazowej. Zresztą - wszystko podane jest tu, pod linkiem. O tu. Ten sprowadzony z Zachodu stary mercedes ze swoją skrzynią jest tu dość wymowny. Szczególnie wobec treści. Taka groteska dolnośląskiej codzienności.


Mocne dupnięcie. Fasady hal są dość mocno poszatkowane kulami i czasem czymś grubszym. Na kostce brukowej znalazłem kilka śladów po grubszych eksplozjach. Fajne miejsce. Jak będziesz we Wrocławiu to koniecznie zajrzyj. 

2014/02/09

Czasem warto odchylić lampkę na biurku



Zataczanie kół życiorysów trwa. Mój syn rozpoczął realizację budowy makiety kolejowej. Inaczej - ja zacząłem. Ale to nie jest tak, że to ja realizuję swoje niespełnione marzenie. On po prostu ma absolutnego "hopla" na punkcie kolei, a skoro makieta to moje (i pewnie wielu ludzi) niespełnione marzenie, to chyba nawet lepiej. Poszliśmy dzisiaj na spacer zaczerpnąć trochę inspiracji z naszej kolei, ale odniosłem wrażenie, że chyba jednak nie pójdziemy w turpizm. A szkoda, bo model Bombardier TRAXX od Tilliga w malowaniu PKP Cargo jest naprawdę śliczny.

2014/02/03

3 dni wichury













Miałem tu napisany piękny tekst o tym, jakie to słodkie, że teraz za unijny siano (czyli siano w sumie nas wszystkich) odbudowujemy to, co sami rozpieprzyliśmy. Za karę tej głupoty (tej, że rozpieprzyliśmy) przed każdym takim obiektem trzeba postawić wielką białą tablicę 2x2 metry, na której jest kilka flag i opis programu, ale tak naprawdę ta tablica pięknie mówi, że "miałeś chamie złoty róg..." Niemniej Międzygórze jest piękne i cieszy fakt, że od kiedy byłem tu ostatni raz w kwietniu 2008 roku, to zdrapano tu wiele ton olejnej z wielu pięknych obiektów. Jakoś napawa mnie to nadzieją.

A ten tekst co był, a zniknął to musiałem wywalić, bo jak go przeczytałem, to jakiś bełkot wyszedł. 

Podkład: