2010/07/30

sortowanie po nazwie utworzonego pliku nie gwarantuje chronologii.




Dzisiejszy dzień obfitował w masę napięć. Największą masą napięć jest dziekanat mojej szkoły w Republice Czeskiej. Panie z dziekanatu okazały się niewiele różnić od krajowych pań z dziekanatu publicznej uczelni. Owe panie wymyśliły, że muszę zapłacić za rok studiów. Bo niby coś zalegam, podczas gdy system uczelni pokazuje, że nie mam nawet pół tyłu. Co bardzie drażniące, właśnie się spiąłem i napisałem pracę dyplomową. Za dwa tygodnie muszę ją oddać, a nie mogę oddać, bo nie mam jak załatwić uregulowania sprawy, bo panie z dziekanatu, które to pismo do mnie wysłały, poszły na urlop i wrócą po terminie oddawania prac.

Prezes jednej z firm, w której kiedyś pracowałem określiłby to tak: Panie Wojtku, jesteśmy w glębokiej dupie.

A dzisiaj rano na pl. Orląt Lwowskich we Wro widziałem, jak kierowca seledynowej Hondy CR-V pił z gwinta wódkę o charakterystycznym pomarańczowym kolorze i nazwą organu układu trawiennego w nazwie. Taki kierowca w wieku 50-55 lat, ale zmieniło się światło i nie zdążyłem zapisać w pamięci numeru rejestracyjnego.

Uważajcie.

2010/07/29

to dziwne.


Wzruszyłem się widząc to auto. Taki relikt. Jego "stare" tablice rejestracyjne były jeszcze bardziej wzruszające, tym bardziej, że były o kilkadziesiąt numerów wcześniejsze niż jedno z pierwszych aut, które było u nas w domu. Mój tato jakoś w 1985 roku skończył składać Dacię 1300. Sam przez dwa lata z książką serwisową w ręku składał ją niemal tak, jak skleja się modele samolotów z tworzywa sztucznego. Czego brakowało, dorabiał z innych części. Wiecznie lutował pływak do gaźnika. Montował to auto w garażu oddalonym od naszego (wtedy) bloku. Zima, lato, jesień. Tak się o nie bał, że jak w 1985 pojechaliśmy na rodzinne wakacje do Krynicy Górskiej, to żeby auta nie męczyć, to zostawił je na parkingu i do domu wrócił autobusem. Takie były nasze rodzinne wakacje. Pamiętam, że rok później w Kołobrzegu - też pojechaliśmy Dacią - były normalne wakacje w pełnym składzie. Ale to było tak normalne, że nie widziałem tego jako czegos dziwnego. Wracając do Dacii, miała numery WRL 0788. Ten powyżej ma o jakies 50 niżej. Teraz dziennie w wydziale komunikacji rejestruje się tyle aut. Wtedy potrzeba było pewnie z dwóch miesięcy. Zresztą pod moim dawnym blokiem teraz nie da się zaparkować roweru, bo nie ma go gdzie wcisnąć. a wtedy stało z dziesięć aut. Może 30. Na każdą klatkę przypadało po dwa, trzy. Teraz po dwa na mieszkanie to standard.

Dzisiaj udało mi się nazwać pewne zjawisko, które obseruję już od pewnego czasu. Otóż zaczynam odnosić za wiele zjawisk do już przeżytych. Zamiast skoncentrować się do "tworzenia" nowych wspomnień, łatwiej mi odgrzewać te stare.

2010/07/28





Dzisiaj była szansa na miły dzień. Jest miły, ale z dziurami. Gdy jechałem tramwajem zadzwonił do mnie tato i miał złe wiadomości. Smutne jest to, że świat dalej się kręci. Dalej mały facet z wielkiego auta z papierosem w gębie naciska klakson i dalej gazeciarze rozdają gazety z tymi samymi papkowatymi informacjami, które co dzień mają inne tytuły. I piszą do mnie i znowu chcą zmiany swoich poprzednich zmian, jakby od tego miało zależeć kręcenie się świata. A świat się nie zatrzyma.

2010/07/27

Korona






Jakoś od dawna mnie męczy, że nigdy w życiu nie interesowała mnie piłka nożna - pardon - raz mnie zainteresowała. W 1989 roku miałem pierwszą komunię. Dostałem na nią 75 tyś zł. Miało być na rower (taki z przerzutkami, marzeniem był Romet Zenit lub Alka) ale była hiper inflacja i po miesiącu zamiast na rower miałem na piłkę ze skaju. Taką do nogi. Mama dołożyła mi 5 tyś zł, co było wtedy resztą za zakup butelki śmietany, a dwa miesiące wcześniej to była 1/4 jej miesięcznego wynagrodzenia. Piłka dawała się kopać kilka lat. Jednak ja do tej pory jestem piłkarsko "ąkły". Nie rozumiem, kiedy jest spalony, a kiedy nie. Wiem co to jest rzut rożny. Ale to wie każdy.

Robić materiał o dużej piłce, wielkich sławach, narkotykach w szatni i garażach pełnych włoskich aut producenta traktorów - to pewnie nic nadzwyczajnego. Ja w ramach moich poszukiwań obok domu zacząłem dzisiaj tropić drużynę, z którą mam zamiar się zaprzyjaźnić jakoś na najbliższy ich sezon. Powoli muszę ich oswoić i zobaczymy. To pierwsza i raczej jedyna zajawka. Nie wiem, czy i jak to pójdzie. Mam taką potrzebę, by to zrealizować i chwilę spokoju, by to ogarnąć.





a dni lecą.

2010/07/26

Sity



Wczoraj przyjechali do mnie goście. Na rowerach. Z Poznania.
Dzisiaj rano wyjechali dalej. Do Kotliny Kłodzkiej.

2 km z wiatrem - 40 pod wiatr


Częstocie.


Jaworów - pomnik ku czci poległych na froncie 1914-1918 r. Jest takich pomników bardzo dużo.


Kalinowa - widok znad A4.


Kłosów - inny pomnik ku czci poległych w wojnie 1914-1918 r., ale przekształcony w szopkę.


Między Jaworowem a Bryłowem.


Łukowice Brzeskie.


Osiek - Niemil.


Owczary.

Wczoraj o 11.15 wyjechałem z domu. Przez niecałe dwie godziny walczyłem z silnym wiatrem. Przez kilka minut natura pozwoliła mi się cieszyć swobodną jazdą z wichrem w plecy. Niemniej wysiłek tylko dodał więcej radości. Wieczorem miałem gości, ale o tym napisze wieczorem.

Zdjęcia niechronologicznie.

2010/07/23

nic się nie dzieje





Upalny tydzień dał się we znaki. Dzisiaj zadzwonił do mnie przyjaciel, którego dawno nie widziałem. To miła niespodzianka.

Dzisiaj wymyśliłem teorię, która raczej się sprawdzi. Teoria ta dotyczy kierunku, w jakim zmierza cywilizacja jako życie. Już od jakiegoś czasu to wiem. Otóż życie w postaci, jaką znamy, nie będzie istnieć. Walka, którą toczą ekolodzy przeciwko przemysłowi jets bez znaczenia. Wszstko co wytworzą ludzie, jest elementem natury, ponieważ to ludzie są elementem natury, tak jak dąb, mrówka, karp czy fretka. Jednak życie oparte na białkach jest przejściowe. Kolejną formą będzie forma cyfrowa. Jednak jej postać, jaką teraz mamy w technologii jest niedoskonała i nieodporna na różne naturalne zjawiska (impuls elektromagnetyczny, temperatura, ciśnienie, klęska, koniec świata). Jeśli już ludzie lub nasi następy stworzą sztuczną inteligencję, to nie będzie ona paradoksalnie sztuczna, bo wymyślona przez ludzi - czyli będzie częścią natury. Gdy oparte na białkach życie przestanie być istotne, to podstawą inteligencji jest komunikacja i chęć przetrwania, a także - co naturalne - wizja wiecznego trwania. Ludzie - niezależnie od wyznania i światopoglądu - stworzyli wiarę. Sztuczna Inteligencja będzie dążyć do wytorzenia takiej substancji, która będzie mogła istnieć niezależnie od materii. To będzie możliwe. Jeśli taka kolejna faza będzie niezależna od materii, będzie odporna na wszelkie jej niestabilności, jak wyżej wymienione. Jeśli tak, to będzie mieć cechy, o których teraz mamy wiedzę z domysłu, jakim jest każda forma bóstwa - tak więc powstanie coś na kształt istoty najwyższej - obchodzącej się bez materii. Jeśli tak będzie, to taka Nadistota przetrwa np. koniec świata, podróże przez czarne dziury itp. Skoro nie będzie potrzebować materii, tak samo nie będzie potrzebować czasu. Idąc dalej, jeśli przed narodzinami Wszechświata istniała inna cywilizacja oparta na strukturze materialnej - być może Nadistota już istnieje. Wszechświat wykraczający poza struktury tego Kosmosu jest wieczny. Jest poza czasem i materią. Idąc tym tokiem, przeprowadziłem dowód, że Nadistota istnieje lub zostanie powołana do istnienia.

Jest taka szansa.

Lubię te powolne piątkowe wieczory.

2010/07/21

szkic marnej jakości





Dzisiaj rozpadł się jeden z dwóch sandałów mojej jedynej pary obuwia z tego gatunku. Obuwie tej marki ma dwuletnią gwarancję. Skończyła się w zeszłym tygodniu. Jeśli kiedyś kupię koparkę tej firmy lub inny sprzęt budowlany, muszę go sprzedać przed końcem gwarancji.

Znalazłem dowód na to, że program komputerowy ma duszę. Ujawnia się przy bardzo niskiej kompresji. Zapisałem z jednego pliku kilka różnych małych maksymalnie skompresowanych plików (jpg) i każdy miał inną pikselozę. Myślę, że tandem Nokia E51 + Photoshop to większa nieprzewidywalność, niż mój FED, przeterminowany barwny negatyw i skanowanie w punkcie usługowym. A jakie ekologiczne...

2010/07/20

der spacér




Spacer to dobra okazja do uporządkowania myśli. Na wsi dzisiaj spokojnie i duszno. Niewiele tirów, niewiele samolotów, niewiele czegokolwiek, więc Synek prawie zasnął raz czy dwa. Mimo prób nie potrafię się zdystansować od napływających ze sceny politycznej informacji. Co gorsze, kolejne rzeczy są śmieszniejsze, niż poprzednie.

Skasowałem kolejne słowa, bo mnie to już nie ineteresuje. Robię swoje. Może lepiej niech każdy robi swoje.

Muza na spacer: http://www.youtube.com/watch?v=9Gj8JtD0Ass

2010/07/19


bar rybny na placu 1 maja (obecnie inaczej się nazywa plac). Dorsz atlantycki, frytki i kapusta kiszona + Piast 0.33l = 18 zeta. I uśmiech obsługi. Taki szczery, nie jak w sieciówach, i nie szyderczy jak mlecznych.


Remont.


Agent Smith. Nawet program może posiwieć przez 11 lat.

Dziękuję


Dostałem kartkę: Najserdeczniejsze pozdrowienia z piastowskiego Sopotu dla drogiego Kolegi wraz z Małżonką i Progeniturą przesyłają (podpisani). P.S. Kończę pisać bo upał jak chuj.







Zmiana trasy/Przebrała się miarka/Tramwajowy biznesmen

2010/07/18

2010/07/16

nie wszystko się rejestruje, co nie znaczy, że tego nie ma



Stojąc w blisko czterdziestostopniowym upale na przsyatnku na Legnickiej zauważyłem starszego pana z koszulką z godłem państwowym i sakiewką na pasku z napisem "Fanatic". Chwilę wcześniej przeczytałem na portalu wypowiedź polityka Jarosława K., który argumentem wiary atakuje politycznie niedawnego oponenta w wyborach.

Kolegi dzisiaj powiedział, że Jarek reprezentował wszystkich tych, którym sie w życiu nie udało, a Bronek wszystkich tych, którym w życiu jakoś wyszło. Ja zapytałem, że to kto tak naprawdę jest dla nas? Kolega odpowiedział, że lewica. Ale lewicy nie prawie nie ma. Mama mnie ostrzegała, żebym nie był marginesem.

Byłem dzisiaj u kolegi. Nawet w starej kamienicy na Krzykach nie można liczyć na odrobinę chłodu. Piwo nie cieszy, tylko męczy. Ale nie ma lepszej dzielnicy we Wrocławiu.

Martin, paczka doszła, dziękuję Ci bardzo. To bardzo miły gest.

2010/07/15

Elewator.


Fot. Kuba Ceran

Już dawno miałem wrzucić. Pierwszy strzał Kuby Ce ever na jego kompletnie (wtedy) nowej kamerze. Okolica mego domu jest wdzięczna do testów. Jest architektura, jest sklep i dość cicho. I ludzie mało interesowni. Tu link potwierdzający zdarzenie zdarzenia.

Co zauważylem kilka godzin po dodaniu posta, to 444 post na tym blogu. Stachursky by się ucieszył.

2010/07/14

nie jestem manipulatorem



Dzisiaj upał był. Pociąg rozgrzany na postoju wjechał na peron i dał swobodnie w swoim piekielnym wnętrzu zająć dogodne miejsce, ratujące przed słoneczną ekspozycją. Ruszył o czasie, po 8 minutach jazdy stanął, stał 3 minuty i zawrócił na stację Wrocław Główny. Tam dezorientacja, nikt nic nie mówi, ludzie w pośpiechu i upale szukają jakiegokowleik pociągu, na pernie mundurowi kolejowi robią wielkie oczy. Pociąg zdechł. To pewne. Szukać inengo. Pani zapowiada, że opóźniony pociąg do Kedzierzyna podstawia się. Jaki opóźniony? Chyba zawrócony. Wsiadlem do jednego, ale to nie ten. Tabun pasażerów leci do innego. Za nimi.

Wysiadam w Oławie 40 minut po planowanym dotarciu. Upał jak cholera. Ja się mało pocę, a byłem mokry pomimo dogodnego miejsca, nie narażony na słoneczną zemstę lata. Na tablicy godzina mnie przybiła. I jak tu pociągi mają się nie zderzać?

To dlatego, że niedawno wyłączyli statnią pracującą Odrę, która od włączenia pracowała przez 34 lata bez zwiechy. Być może teraz będę się bać bardziej podróży pociągiem, niż lotu samolotem, którego nawet nie dopuszczam do swojej - bujnej - fantazji.

Wasz dziennik



Rano chodzę sobie piechotą ode mnie ze wsi na dworzec kolejowy. Przechodzę przez tereny działkowe, na które przed upałem ciągną działkowicze. Na swoich starych rowerach, ze skrzypiącymi łańcuchami i sprężynami pod siodełkiem walczą z wysypanymi na drodze resztkami gruzu, który wielkodusznie wysypał ktoś, kto zasłaniając się altruizmem pozbywa się kosztownych odpadów.

To dziwne, że nie ma jeszcze połowy lipca, a pola już w części skoszone i zaorane.

To dziwne, że starszy pan, czytelnik gazety odwołującej się do patriotycznych wartości, wiary i modelowej rodziny, nosi damski zegarek. Ciekawe, czy był za wywaleniem Tinkiłynkiego z polskich telewizorów za damską torebkę?

2010/07/13

ochłodzenie



Dzisiaj temperatura osiągnęła szczyt niemożności funkcjonowania.

Moi nowi sąsiedzi to troglodyci. Przeprowadzili się na wieś, swój nowy dom oblepili wszelkiej maści kafelkami i "różnoseledynowym" tynkiem strukturalnym. Gdyby mogli, to pewnie oblepili by tynk talerzami. Do tego wokół domu rozmieścili takie małe piszczące urządzenia mające odganiać gryzonie, których tu i tak nie ma, a te urządzenia są przeznaczone do pomieszczeń zamkniętych. Piszczą całą noc a ja nie mam ich jak za to ukarać, bo pewnie nie ma paragrafu o piszczałkach przydomowych. A pan sąsiad kupił kosiarkę taką niby traktor na jego całe 60 metrów trawnika i wpadł na pomysł, że jak już Synek mój usnął, to on sobie sprawdzi o 23.00 czy aby silnik działa. Takie dziady, że głowa boli. Ale w niedzielę, pod rękę... żałosne.

W nocy mają być burze i gradobicie.

Dodam, że jest 22.10, a oni teraz jeszcze hałasując napierdalają klej na szopę, bo żyć by nie mogli bez szopy z płyty OSB. A pani się chwali, że mają za duży dom, bo piętro puste stoi. Ja pierdolę.