2013/08/30

sezon lamentowania


Dzisiaj znalazłem już jesień.

2013/08/23

DK 94 i słabe ogniwo


Bezlitośnie. Wiadukt w Oławie, który "przenosi" auta jadące drogą krajową 94 nad torami, jest w stanie chujowym. Lokalne władze co chwilę straszą jego zamknięciem i różnymi pomysłami - wyburzyć, wyremontować... W tym roku już wszyscy czuli nawet wstrząsy od eksplozji kruszących jego wątłe filary. Gówno. Wiadukt zamiast remontu dostał nową farbę na barierce. Ci, którzy jadą po nim (w sensie przejechania po nim autem) klną, że każde łączenie powoduje wypadanie plomb. Ci, którzy zejdą pod niego dziękują losowi, że żyją. To co widać na zdjęciu to rozpadająca się skorupa, którą na przełomie lat 80 i 90 założono na sypiące się filary. Skorupę można odłupywać palcami. Całe szczęście początkujący graficiarze wylewają tony farby rok rocznie, więc jakoś ten kiepski beton zabezpieczają. Fajne są stalaktyty pod tym wiaduktem, niektóre mają ze 20 cm. Pod nimi w miejscach, gdzie jest beton czy asfalt można już dostrzec 2-3 cm stalagmity! Jak nie chcesz jechać do Kletna, to zapraszam pod oławski wiadukt. Nie ma szczątków niedźwiedzi jaskiniowych, ale czasem da się trafić jakieś inne skamieliny.

Oławskie absurdy przypominają mi pewien bardzo ładny dowcip o cudownym jeziorku. Kto do niego wszedł i zanurzył część ciała cierpiącą na jakąś dysfunkcję, temu w mig ona ustępowała. Ślepcy odzyskiwali wzrok, impotenci - płodność, itp. Wjechał facet na wózku inwalidzkim, zanurzył się cały. Wyjechał i krzyknął - O kurwa! Nowe opony!

2013/08/22




Skłamałem. Nie da rady nie wrzucać zdjęć z szosy. Ale nie będzie już rozpływania się. Dzisiaj był zimny poranek, taki pierwszy zimny od majowego weekendu. I mgła. Na polach piękne zapachy - zaorane ścierniska, rosa - symfonia zapachów.

Obudziło się we mnie wspomnienie, które chciałem opisać, ale miałem dzisiaj tyle pracy, że mi wyleciało z głowy.

2013/08/19

schyłkowe dylematy blogera



Pojechałem dzisiaj do Zoo. Nie rowerem - normalnie z dzieckiem - pociągiem i tramwajem. Taki chciałem być "eko" i w ogóle, nie brać auta, bo to bez sensu itp. Pociągiem za bilet w obie strony 25 zł (czyli już drożej, niż autem), komunikacja miejska poszła w górę, więc nie mogłem użyć jednego z kilku biletów kupionych w czerwcu, więc znowu dołożyć trzeba 12 zł, co daje 37 zł w sumie. Najlepsze - za wypożyczenie wózka, jakim każdy kiedyś chciał być wożonym - 10 zł. W Opolu w Zoo - za free. Cenę za wejście do Zoo pominę milczeniem, bo jest jakaś z kosmosu, biorąc pod uwagę, że non stop się potykam o reklamy, parasole reklamowe, lodówki z lodami itp. Ale zwierzaki jakoś takie bardziej "ludzkie", niż kiedyś. I tak najwięcej czasu spędziliśmy u kóz i owiec.

Ale inna rzecz. Jak sześć lat temu zakładałem tego bloga to wydawało mi się, że jestem jedną z niewielu osób w odniesieniu do populacji, która "szatkuje" świat aparatem. Obojętnie jakim, ale ja tak go sobie "szatkowałem". Kiedyś nawet zrobiłem o tym małe video, które trochę jeździło ze mną po festiwalach (albo raczej ono mnie woziło). Teraz dupa. Wszyscy szatkują. W Zoo powstało dzisiaj pewnie milion zdjęć, gigabajty uploadu na Facebooka itp. Kiedyś to ja byłem uzależniony, a teraz dzieci nie patrzą na te foki, tylko patrzą na ekran smartfona śledząc poczynania fok, podczas gdy ich rodzice (tych dzieci) patrzą na to przez swoje ekrany smartfonów i takie błędne koło. Mogli siedzieć w domu z włączonym Animal Planet. Przynajmniej by było w HD.

Kolejna ważna zmiana uchwycona w czasie robienia się tego bloga. Z bycia "pro" zdjeciowym zaczynam się stawać "anty".

2013/08/11

piątek sobota niedziela




Blog wraca do tradycji obrazowej. Bicie piany o rowerze i eskapadach szosowych hedonistów jest teraz tu: szosowaszosa.blogspot.com - jeśli więc ktoś czyta czasem tego bloga tylko dlatego, że lubi coś o rowerze poczytać, to nie będzie musiał filtrować z pozostałych głupot. To był trudny, ale piękny weekend. Coś jak to: