
Przejazd. Symetryczny.
Kryzys energetyczny.
Kryzys hydrologiczny.
Kryzys ideologiczny.
Brzeg to dla mnie miasto - symbol. Zawsze było tu ciekawiej niż w Oławie. Więcej restauracji, sklep filatelistyczny, w którym z moim ojcem potrafiliśmy spędzić cały czas, w którym mama robiła zakupy w mięsnym lub odzieżowym, bo też ich było tu za komuny więcej, niż w Oławie. Dzisiaj zwiedziłem te części miasta, których nie znałem i nie zawiodłem się. Fotonotatnik się spocił. To i tak fragment.
Całe osiedle takie. Momentami piękniejsze.
Całość i detal. Modernizm jak encyklopedii. Tak ładny jak na Komuny Paryskiej we Wrocławiu, ale w lepszym stanie.
Ten budynek wyglądał jak kwiaty ostu. To jest fantazja i polot. Tego nie ma teraz pod tynkiem strukturalnym i styropianem. A to nie ma jeszcze 100 lat.
Jeden z bardziej interesujących budynków. Choć na pierwszy rzut oka wygładał jak zwykły bunkierek z lat 60. XX w., to bliższe z nim spotkanie było ciekawe, ale nie ma lepszych fot, bo nie chciałem drażnić mieszkańców. Jego dół wygląda jak niedokończona gra w Tetris z granitowych kostek, wyprowadzony potem w gładką elewację. No i to zaokrąglenie mnie zachwyciło. Piękność. Warto patrzeć dłużej.
To jest straszne.
Na tej stacji 3 lata temu tankowałem skuter za 10 zł i przejechałem na tym... dużo.
Ponoć symetria poprawia nastrój. W upale i zmęczony - potwierdzam. Poprawiła. Tym bardziej, że woda czysta i chłodna, a bidon gorący i suchy.