Ślady szyn przejazdu kolejowego między wsiami Godzinowice i Niwnik. 23.11.2016 r.
Rano pojechałem odwieźć młodszego syna do przedszkola kilka wsi na południe i wracałem do domu jak najszybciej po aparat - byłem przekonany, że dzisiejszy dzień będzie też zbyt słoneczny (jak wczorajszy), a tu taka miła niespodzianka - chmury strasznie wysoko, dzięki którym spokojnie mogę robić swoje bezstylowe kadry. Przynajmniej dokumentację zrobiłem "w stylu" całkiem "bezstylowego" Wojtka Wilczyka ;)
Natomiast zupełnie na poważnie - przez specyficzną aurę dzisiaj jest jeden z tych dni, kiedy ujawniają się w dwóch mięjscach (lub więcej, póki co znam tylko dwa) ślady szyn po linii 262. Lepiej - mój tato był przekonany, że linia była normalnotorowa, a jak widać poniżej była to wąskotorowa, o czym świadczą teksty w internecie. Przyzwyczaiłem się, że często teksty, szczególnie tłumaczone lub pisane przez fascynatów mają pewne niedociągnięcia (na przykład, kiedy rok temu z kolegami pojechaliśmy rowerami na wycieczkę śladem linii 262). Do młyna ciągle nie dotarłem, ale w końcu mi się uda.
Na wzgórzu, na którym obecnie stoją cztery niewielkie wiatraki i dwa gigantyczne (oś piasty wirnika 115 m nad poziomem gruntu, wirnik ponad 60 m rozpiętości) - w czasach niemieckich "Wzgórze Gajowe) było miejscem, w którym stał wiatrak, tylko mielił ziarno na mąkę, a nie wiatr na kilowaty.
Widok na wieś Niwnik i zjazd z polnego przejazdu kolejowego na linii 262. 23.11.2016 r.
Granice między polami wyznaczone linią nasypu - w większości nasyp stanowi polną drogę dojazdową. Godzinowice, 23.11.2016 r.
Słońce dość szybko się wyklarowało i teoretycznie jeszcze można fotografować, ale już nie jest tak atrakcyjnie. Postaram się w najbliższych dniach rozszerzyć spektrum, bo sama linia 262 jest tylko (aż) kręgosłupem projektu, natomiast strasznie ważne wydają mi się "odnogi", które z niego wyrastają. Najtrudniej jest z mostami, których nie ma. Jest jeden, ale tam dojadę tylko rowerem, a to trochę ciężkie, kiedy trzeba mieć ze sobą 10 kg sprzętu :-)
Na ostatniej lokalizacji towarzyszyły mi sarny - nie widać ich tu, ale w kadrze się znalazły (i nie uciekały na widok człowieka niosącego na ramieniu rozłożony statyw - fest dziwne). Podobnie jak kilka razy auta, na które specjalnie czekałem. Potem podejmę decyzję, który rodzaj wybiorę.
2 comments:
Już się tak nie afiszuj z tą "bezstylowością" a la Wilczyk, bo Cię krytyk krytyków opierdoli... ;))
"stylowi" idą do ZPAFu, a bezstylowi tam, gdzie chcą ;)
Post a Comment