2014/09/12

Sztuczne kwiaty. Stabilizacja.

Doszedłem do momentu, w którym określiłem "ramy" mojego nowego cyklu. Nie jest on nowy w kategorii wymyślenia, bo będzie zawierać foty już wykonane i kolejne w kolejnych latach, a do tego porusza się po obszarze, który już poniekąd znam z moich poprzednich realizacji. A teraz będzie tylko o tym, bez szerokich zakoli - prosto w twarz. 

Sztuczne kwiaty już się dzieje i mam pozbierane wiele miejsc, ale nie do końca pozbierałem jeszcze formę, więc ona zapewne wyjdzie w trakcie pracy. To cykl o mojej najbliższej okolicy, o historycznych wypaczeniach i o ludzkiej niewiedzy prowadzącej do upośledzenia poznania. 

Pewnym katalizatorem prowadzącym do zbudowania założeń do cyklu stała się publikacja z 1961 roku - "Między Odrą i Nysą", z fotografiami powojennego, wrocławskiego reportera Adama Czelnego. To trochę taka odpowiedź na "Dresden - eine Kamera klagt an" Richarda Petera. 

Ale w albumie poświęconym Dolmenu Śląskowi jest słowo wstępne zapożyczone z przemówienie Władysława Gomułki, które miało miejsce w Halu Ludowej (obecnie Hali Stulecia) we Wrocławiu 7 maja 1960 roku:

  "W rezultacie klęski wojennej Niemiec powróciły te ziemie do swej Macierzy - do Polski. Powróciła Polska na swą piastowską ojcowiznę, powróciła do swych starych grodów Wrocławia, Opola, Szczecina, Olsztyna, objęła na zawsze w posiadanie swoje prastare posiadłości po Odrę, Nysę Łużycką i nad Bałtykiem...
  Młoda, dopiero co zrodzona Polska Ludowa, przeciwko której wystąpiły wszystkie wsteczne siły, borykała się z tysiącem trudności, kiedy przed 15 laty obejmowała w posiadanie Ziemie Zachodnie i Północne. 
  Cośmy wówczas zastali na tych ziemiach?
  Zastaliśmy podobne zgliszcza i popioły, jak na pozostałych obszarach Polski. Straty w budynkach mieszkalnych miast wynosiły 1,5 miliona izb, czyli 45 proc. stanu przedwojennego. Wszystkie większe miasta, jak Wrocław, Szczecin, Kołobrzeg, Legnica, Elbląg, Głogów, zostały zniszczone w 50-95 proc. Zniszczenia na wsi dotknęły 30 proc. zagród. Ogólny potencjał przemysłowy został zredukowany wskutek zniszczeń wojennych do 40 proc. stanu przedwojennego...
  Niemieccy rewizjoniści wylali morze atramentu, szerząc fałsze, jakoby ziemie te podupadły pod polskim panowaniem. Fakty są wręcz przeciwstawne. Naród polski zdał chlubnie swój egzamin. Ogromnym nakładem sil i środków materialnych zaludnił, zagospodarował i rozwinął te ziemie. 15-letni bilans naszego dorobku jest naprawdę wielki, żeby nie powiedzieć wspaniały...
  Ziemie zachodnie i Północne tworzą dziś jeden zwarty, zrośnięty organizm gospodarczy, kulturalny, społeczny i państwowy Polski."

Między Nysą i Odrą, Adam Czelny, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1961.

Także podejmuję próbę zbadania, ile z tego wszystkiego, z tego "zrośniętego organizmu gospodarczego, kulturalnego i społecznego" zostało do dzisiaj i jak to się miało do kontekstu historycznego. Wiele osób tutaj była przez lata niedouczona na poziomie elementarnym, co tu tak naprawdę było. Na lekcji historii nigdy żaden nauczyciel nie powiedział słowa o tym, że na froncie szkoły tej czy tamtej była mozaika pokazująca grenadierów, a obniżone okna tworzyły miejsce dla "wrony" ze swastyką. Nawet wczoraj lokalne media pisały o jednym z rewitalizowanych miejsc jako "poradzieckich koszarach", podczas gdy to były koszary pruskie. 

Pożyjemy, zobaczymy. Cykl jest o tyle fajny, że nie widzę wyraźnego końca. Będzię można pracować dożywotnio.


Pokój mojej babci, która zmarła kilka dni wcześniej w szpitalu w wieku 90 lat. Pochodziła z obszarów obecnej Ukrainy, wojnę przepracowała w podziemnej fabryce w Ulm, a po wojnie osiedlila się w Oławie (Ohlau). Pod jej mieszkaniem znajdował się zakład pogrzebowy, w którym pracowała do emerytury. Oława, plac Starozamkowy, grudzień 2011.

Nie wiem jeszcze jak rozwiążę kwestię technologiczną, bo materiały jest zbyt wiele, by ładować się w kosztowne 4x5 cala, z drugiej strony potrzebuję dużo detali. Myślałem o cyfrze, jednak to nie ta jakość i plastyka, która mnie interesuje, przynajmniej w wydaniu pełnoklatkowych Nikonów czy Canonów. Sytuacja wygląda lepiej ze średnioformatowymi aparatmi, ale tu dość duży wydatek jednorazowy nie pozawala nawet o tym myśleć w tej chwili. Poza tym jestem słaby w archiwizacji plików i wolę negatywy. Choć mając Pnetaxa 645D to pewnie "jakoś by to było". 


Fototapeta z reprodukcją pocztówki zachodniej pierzei rynku w Ohlau (Oława) znajdująca się w kultowym lokalu z tostami na olawskim runky. Oława, Rynek, luty 2012.

2 comments:

punktpotrójny said...

Fajnie że wróciłeś :)
Moim zdaniem - jeśli myślisz o tym na poważnie, to jednak od średniego formatu w górę. Na filmie 135 zrobisz też sporo, ale dochodzi kwestia skanu - o ile teoretycznie klatka może odpowiadać matrycy 40 megapixeli, to uzyskanie tego ze skanera jest nieco problematyczne, chyba że masz dostęp do bębnowego. Sam też coraz chętniej wracam do klisz, mam pudełko z negatywami i to jest moje namacalne archiwum. Odporne na przepięcia i zimne luty :)

Wojtek Sienkiewicz said...

Spokojnie, mam dostęp do Imacona z kosmiczną jakością obrazu, więc mogę nawet pracować minoxem ;)