2014/01/06

Turboniedzielnyspacer w poniedziałek. Gromnik, Wąwóz Pogródki i Dobroszów.


Sprawność oddechowa po kilku tygodniach chorowania powróciła do mniej więcej normalnego poziomu. Do tego dzień wolny i to taki zimowy, że jest słonecznie i niemal dycha na termometrze. Żona w swej łasce znając mój poziom stresu i frustracji daje mi "wolną rękę" i nie pozostaje nic innego jak zapakować się dobrym towarzystwem do auta i pojechać na Gromnik. Bez rowerów. Cel - Wąwozy Pogródki. Śniadanie - kasza jaglana z rodzynkami. Na to jogurt naturalny i syrop klonowy. Turbo.

Przepraszam za kolory, które oszalały i wyglądają pewnie dziwnie, ale chyba google znowu wprowadziło jakiś wynalazek i z naturalnych zrobiły się landryny.

Ja patrzę już na Gromnik z drogi Strzelin - Jegłowa. 

Ja patrzę w lustro. 

Patrzę na  ruiny kościoła w Krzywinie przy wylocie na Samborowiczki. Tu można znaleźć epitafium jednego z członków rodu Czirn, którzy dość ostro dawali się ludziom we znaki.

Patrzę na Samborowiczki - jedną z moich ulubionych miejscowości.


Gromnik

Punkt widokowy: 50.704286,17.09938

Droga z Romanowa do Gębczyc. Zjazd. Szosówkę tu musiałem prowadzić, a na MTB cięliśmy tędy ponad 60 km/h. A dzisiaj po prostu grzecznie przechodzimy na drugą stronę.  

Tomek. Za nami przejście przez Pogański Młyn. Wg legendy jeden z Czirnów miał tam dusić diabła. Ale diabeł się nie poddał i zabił mu sługę. Jakby nie mógł zabić Czirna. Fest sprawiedliwość.

Cel wycieczki - niestety foty nie oddadzą tej przestrzeni. Przynajmniej takie na szybko. Trzeba będzie tu wrócić z duuużą kamerą i slajdami. Wąwozy Pogródki. Szlak zielony pozwoli się nimi długo cieszyć. Polecam "nie zieloną" porę roku, czyli od listopada do połowy kwietnia. 

 Była czekolada z okienkiem i herbata z miodem.



Po Czarnym Kotle Jagniątkowskim i parku w Maciejowcu to jest następne w kolejności na liście najbardziej odjechanych miejsc, w jakich byłem.  

Wtem! 

 Bliżej.


Chudy stary facet w za szerokich spodniach z garminem na szyi.
Tak się właśnie wchodzi w wiek średni, ale brakuje mi telefonu w kaburze przy pasku od spodni ;) 

Nie ma wiaty przystanku bez kutasa. Nie ma. 

W tle - Pogroda. 

Dobroszów. Drugi cel wycieczki. 


w lipcu 2012 jadąc ze Zbyszkiem czerwonym szlakiem z Ziębic do Strzelina, przed Doboszowem miałem glebę. Ta tablica stoi tu dla pamięci: Link ;)


Punkt widokowy w Romanowie. Nie zapowiadało się, ale widok na Sudety był piękny.

I jak zwykle szlag mnie trafiał. Mam nadzieję, że na ten tekst trafi ktoś z urzędu gminy czy miejskiego ze Strzelina. Nie będę tu wklejać zdjęć z czasów, jak tu było "za Niemca" - nie kopie się leżącego. Ale trafia mnie, że gdyby nie zmiana granic, gdyby nie zaniedbania, to tu w taki dzień, jak dzisiaj tętniło by życiem, że idąc te 12 km minęlibyśmy dwa schroniska i kilka gasthausów, a szosy, których tu jest multum i które są tak poprowadzone, jak marzenie, były by gładkie i pełne kolarzy, sakwiarzy i po prostu cyklistów. Gdyby granica Polski była daleko stąd, to w polskich czasopismach rowerowych opisywali by to miejsce jako mekkę dla fanów XC, enduro (Wąwozy Pogródki), szosowców, przełajowców, fatbajkowców... Po prostu klientów, którzy cieszyli by się każdym miejscem tego wspaniałego obszaru. Dojazd byłby fantastyczny, bo w pobliżu były trzy linie kolejowe. Nic, tylko przyjechać, pojeździć, napić się lekkiego piwa, zjeść wursta i w pociąg i do domu. Tak by było zapewne. Ale tu jest teraz Polska. Z trzech linii kolejowych została jedna i to jest w słabej kondycji, bo pociągi jeżdżą tu powoli. Linia z Wiązowa do Przeworna i dalej - mój tato jeszcze w czasie praktyk w latach 60. ub. w. trząsł się ze szczęścia, jak przypadła mu wtedy taka podróż. Wagon towos, otwarte drzwi, syczenie parowozu i siedzenie na skraju wagonu w oparach pary i dymu z dymiącym papierosem. I te łagodne pagórki, kamieniołomy. Ech... Było tu wszystko, żeby ten region stał się perłą, autentyczną mekką dla zapracowanego Wrocławia i okolic. Nie trzeba było niczego budować od nowa, wystarczyło nie niszczyć albo nie dać zniszczyć. Minimalnie zadbać. Wyć się chce.

2 comments:

ST said...

Aaabsolutnie śliczna ta ambona... :-)

Silesian Wanderer said...

I tego o czym piszesz w ostatnim akapicie powinni uczyć w szkołach. Może wszyscy byśmy zaczęli myśleć nad straconą szansą regionu.