

Zmiany.
Od 7 lat nie poszedłem z tatą na cmentarz. Siedem lat temu poszliśmy tam wszyscy. Rok później już bez mamy. Siedem lat temu po powrocie z cmentarza do domu zapakowałem moją mamiyę, paczkę przeterminowanych filmów i poszedłem zrobić foty, które stały się cyklem Suvenir. Wtedy czas wydawał mi się mieć kompletnie inną konsystencję, niż obecnie. A to tylko siedem lat. Nie przewidywałem tego, co jest teraz, a byłem w tamtym czasie mocno podminowany tamtymi, powolnymi zmianami. Idąc od mojego domu rodzinnego minąłem rondo, którego nie było, supermarket, o który toczyła się batalia przez dekadę (miał być drugim marketem w mieście, a już jest teraz chyba 11, póki co nie słyszałem o kolejnych), a wcześniej był tylko długi płot z niebieskiej blachy trapezowej. Za płotem był tartak i trzy dźwigi. Potem dwa, potem nagle zarosło to krzakami. Nie ma "torów" (kiedyś, gdziekolwiek wychodziłem z domu to była opcja pójścia "torami" albo "nie torami"), tylko pusty wąski pasek, który nie ma ani właściciela, ani gospodarza. I fabryka, która wtedy miała jedną halę, w oddali. Teraz hal jest kilka i są ogromne. Nie ma już wielu rzeczy, które były wtedy, gdy myślałem, że już i tak nie ma zbyt wielu rzeczy, które pamiętałem z dzieciństwa.