Każdy szanujący się Lokalny Artysta musi do światowej sztuki wnieść swoje, ale odkreślam: SWOJE trzy grosze. Swoje, czyli nie pożyczone. Ale nie można mieć pewności, czy ktoś tych 3 groszy nie pożyczył. Przekopałem skarbnice wiedzy (Internet) i nikt mi chyba tego nie pożyczył. Nikt nie zrobił wysokiej sztuki z tego, co rejestruje się na pierwszych klatkach nawijanego właśnie nowego filmu w aparacie. A przecież ile to daje informacji. Jaki to niesie za sobą potencjał nieprzekłamanego dokumentu, nie ubarwionego. Ile to mówi o autorze, o jego otoczeniu. Narodził się poniekąd samoistnie i bez kontroli nowy cykl, który będzie można znaleźć klikając tu, pod tytułem: początki. Będzie go można odfiltrować używając etykiet.
2 comments:
To jest ze wszech miar - uważam - słuszna idea. Oczywiście w przyszłości (niedalekiej zapewne, wobec faktu, że pomysł godny naśladowania), kiedy już praktyka zaproponowana tutaj zadomowi się wśród wysokosztucznych działań nastąpi - tak przewiduję - takie jej wypaczenie (no, powiedzmy: modyfikacja): otóż obiektywy aparatów twórców nie będą już nieświadomie i przypadkowo kierowane w niewiadome strony podczas pierwszoklatkowych pstryknięć (dojdzie czyli do pewnej manipulacji), za to wszystko co potem - będzie służyło jednie wpypstrykaniu filmu do końca. Zatem to, co dziś jest przypadkiem stanie się celem, to co jest fotografowaniem właściwym zdegradowane zostanie do pozycji zajmowanej aktualnie (tj. zanim powstał komentowany wpis) przez niby-bezzdjęciowe, przypadkowe pstryknięcia pierwszoklatkowe. ;-)
A tak w ogóle: fajny blog i to głównie chciałem swoim trzy-po-trzy-komentarzem wyrazić. Pozdrawiam
Szanowny PAN DO. Masz absolutnie rację. Powiem nawet więcej. Gdy pisałem ten post doszło do momentu, gdy spostrzegłem się, że ja sam będę mógł kontrolować ten etap. Wymyśliłem więc, że użyję tylko tych negatywów, które naświetliłem do tej pory. Uniknę w ten sposób kilku problemów, a dwóch na pewno:
1. Nie stanę przed problemem, kiedy mój cykl w końcu się zakończy. Początek jego powstania jest jednocześnie końcem jego rozwijania, choć nie jest końcem pracy nad nim.
2. Nie będę mógł sam sobie zarzucić uprawiania świadomej fotografii niekontrolowanej. Chodzi o to, że święcie wierzę w to, że jeśli przy tworzeniu czegokolwiek zakładamy wystąpienie czegoś nieprzewidywalnego, to jest to świadome i przewidywalne, bo przewidujemy brak kontroli.
Dziękuje za słowo uznania.
Pozdrawiam
LA
Post a Comment