2008/05/14

Bliskie spotkania III stopnia.

Miniony weekend 10-11 maj 2008 r. był dla Lokalnego Artysty bardzo lokalnie zaskakujący. Otóż pierwszy raz od kiedy L.A. rozpoczął krucjatę pamięci po gminach i powiatach Dolnego Śląska, nawiązał w nieco zaskakujący sposób kontakt z ludnością tubylczą.Historię Arka co chciał mieć zdjęcie opisaliśmy wczoraj. Dzisiaj przyszła kolej na Zidane'a, którego L.A. napotkał we wsi Owczary i pana w kufajce z Wawrzyszowa.


Lokalny Artysta sfotografowany przez Zidane'a we wsi Owczary. fot. Zidane


Lokalny Artysta po tym, jak doładowany mocą opuścił Oleśnicę Małą udał się nową dróżką, której nie znał, w nieznane. Nieznanym okazała się wieś Owczary, którą mijał wielokrotnie, jednak nie wiadomo czemu nigdy do niej nie zawitał. Jak powiedział Naszemu Dziennikowi, wieś urzekła go swoją dawną architekturą i miłymi ludźmi. Jeden z nich to jeździec na żółtym rowerze typu "góral" na małych 24" kołach ubrany w granatową koszulkę piłkarską z napisem na plecach "Zidane". Dogonił L.A. jadącego skuterem, który właśnie wykonywał tą fotografię, i grzecznie zapytał: Czy mogę panu zrobić zdjęcie? Ja jutro mam komunię i chciałbym zrobić panu zdjęcie, bo ja bardzo lubię aparaty (fotograficzne - przyp.red)". Lokalny Artysta urzeczony szczerością małego mieszkańca Owczar udostępnił mu aparat wcześniej ustawiając wszelkie niezbędne parametry służące poprawnemu naświetleniu materiału filmowego. Dzięki uprzejmości L.A. dzisiaj możemy publikować tą fotografię, co jest pewnym sukcesem z uwagi na skąpą ilość materiału zdjęciowego, na którym udało się go zarejestrować w sposób nie zniekształcający jego rys w stopniu rozpoznawalnym. Ale to nie był jedyny kontakt Lokalnego Artysty z otoczeniem. Jego marzenia o pełnej interakcji między nim a jego otoczeniem spełniały się właśnie po raz drugi w ciągu jednej eskapady, ale to jeszcze nie miał być koniec na ten dzień.

Widok w kierunku Jeseników i Javorników ze wsi Wawrzyszów. fot.L.A. (NG Society)


Po około 2 godzinach i zrobieniu około 80 km Lokalny Artysta dojechał do wsi położonej niedaleko Grodkowa na Opolszczyźnie. Wieś położona w ciekawym miejscu, na lekkich pagórkach. L.A. postanowił skręcić z głównej drogi i dotarł do kościoła, a u jego boku poniżej znajdującego się pałacu (link). Ponieważ kościół znajduje się na wzniesieniu (jakieś 40m ponad poziom równiny) a tego dnia widoczność była doskonała, tak więc Lokalny Artysta przystanął i właśnie patrząc się przez to miejsce, którego zdjęcie zamieszczamy powyżej sycił oczy widokiem na pasma górskie, które w linii prostej znajdują się 25 km od tego miejsca. Po chwili podszedł do L.A. człowiek, ubrany jak typowy rolnik (jak przekazuje jeden z nielicznych świadków zdarzenia): drelichowe spodnie granatowe, kufajka, gumofilce i beret. Dość już starymi, ale ciekawymi oczami przygląda się Lokalnemu Artyście i w końcu pęka balon napięcia ukłuty przez Lokalnego Artystę słowami:
- Dzień dobry, w pięknym miejscu ta wasza wieś, chyba najładniejszym, w jakim dzisiaj widziałem
(a L.A. odwiedził tego dnia przynajmniej 30 osad). Na co rolnik idąc z wnukiem(?) z entuzjazmem towarzyszącym nowej znajomości odrzekł:
- E tam, wieś jak wieś. O krowa, kościół...
- No ale o to chodzi, macie tu wszystko, co potrzebne, ciszę i widoki, które zapierają dech w piersiach... (no, tu L.A. przesadził, ale może nie)
- Jakie widoki? Chodzi Panu o krowy i rzepak?
- Nie, góry. O tam, na horyzoncie widać chyba Jeseniki i Opawskie...
- hmm..... - i zapadła chwila ciszy, po której rolnik przemówił:
- mieszkam tu 65 lat, w życiu nie zauważyłem, że stąd góry widać...

Jednak to nie było powiedziane tonem rezygnacji i zażenowania, lecz fascynacji i żalu, że dopiero teraz widzi, gdzie mieszka.

Lokalny Artysta uznał, że spełnił swoją misję. Nie dość, że przełamał w sobie opory wstydu przed kontaktem z napotkanymi ludźmi, to jeszcze potrafi przekonać ich do bardziej wrażliwego postrzegania świata. I nawet do fotografii. No mógłby temu panu zrobić zdjęcie i mieć portret tak naturalnego człowieka. Ale nie.

Film mu się skończył.

No comments: