2014/01/02

widok jak jest i bez stylu

Oława, ul. Wrocławska, 29.01.2012

Oława, 30.12.2013

Pierwsza fota jeszcze z wielkiego formatu, druga z komórki. Chyba dość jasne staje się, po co robić zdjęcia. I to nie tak zwany styl czy dodanie czarnych ramek lub syfu z mokrego kolodionu stanowi w tym przypadku o wadze tej fotografii (czyli ogólnie w umyśle narodu cechy składające się na "fotografię artystyczną"), ale jej dokumentalny charakter. O ile jej znaczenie było - przyznaję - średnio istotne w marcu 2012 roku lub sierpniu 2010, o tyle teraz, gdy resztki murala zniknęły bezpowrotnie, staje się ona jedynym (lub ogólnie - jednym z niewielu) śladem o dość skomplikowanej historii miasta. Oczywiście było by dobrze zrobić drugie, aktualne zdjęcie też "na porządnie" i na przykład zilustrować nim coś, co Filip Springer nazwał "pastelozą", czyli - uogólniając - kompletna utratą norm estetycznych w przestrzeni publicznej. Pewnie zbyt długo ta apla nie utrzyma się, bo operatorzy od reklam już ostrzą sobie zęby. Zapewne to samo spotka napis na murze od frontu kamienicy - "Fotograf". To pozostałość po zakładzie p. Silskiego. Już raz zamalowana, ale widać p. Silski nie robił fuszery i wykonał ten napis tak, że dopiero warstwa styropianu i siatki z tynkiem akrylowym go przykryje. W ten sposób - zapewne - znikną z przestrzeni publicznej kolejne resztki "namacalnej" historii.

Co jest jeszcze fajniejsze to to, że gdyby te foty żyły sobie swoi życiem, osobno - każde by wymagało albo niezłej ekwilibrystyki merytorycznej, aby przeżyć, a gdy są zestawione ze sobą, wystarczą tylko daty. Dla mnie - bomba.

No comments: