2013/04/07

2874 kcal




Dzisiaj kolarskie święto, które mnie po części ominęło - całe szczęście teściowa nagrała mi cały wyścig Paris Roubaix (czyli "Piekło Północy) i może uda mi się znaleźć czas żeby go obejrzeć. Mnie przyroda zafundowała dzisiaj "Piekło Południowego Zachodu". Z Oławy niemal do Opola wiatru nie było (pierwsza rzecz, jaką robię rano po przebudzeniu to zerkam na elektrownię wiatrową na pobliskim wzniesieniu - wszystkie turbiny miały wolne). Bałem się wcześniej jechać DK 94, ale ruch był żaden, a asfalt super. Po zawróceniu, koło Lewina Brzeskiego zaczęło wiać. A potem było tylko gorzej. Pod wiatr, a wiatr zawiewał śnieg, grad i czasem tyko deszcz. Teraz siedzę lekko na bombie ze zmęczenia i myślę, czy jestem w stanie przelać moje szosowe filozofie na klawiaturę, ale chyba nie dam rady. Padam na twarz. 

Ale mam świetny podkład na dzisiejszą wyprawę. Moim zdaniem - co ważne - jeśli ktoś nawet nie lubi tego rodzaju muzyki, to niech jej nie skreśla i posłucha. 

No comments: