2013/04/06

Dzierżoniów, krioterium*.











Pojechałem dzisiaj do Dzierżoniowa, bo chciałem zobaczyć kryterium. Niestety było tak zimno, że jak wkładałem dłonie do kieszeni spodni (w kieszeniach kurtki nie chciały się zagrzać), to zwichnąłem sobie mały palec, bo nie czułem, że się odwinął :). Znalazłem punkt z kawą i to mnie cieszyło. Nie chodziło o kawę, że byłą lura, ale o to, ze kubek ciepły. Akumulatory w lampie wyparowały w mig. Oba komplety. Lampa waliła zresztą najczęściej pełną mocą. Jak robiłem foty w tym "stylu" na canonie podczas Castle Party, to jakoś w canonie mądrzej to działało, że na dwóch kompletach aku udało się pracować cały dzień. Aż takie miałem pomysły na te foty. 

Sam wyścig - było ładnie. Na koniec przy wyjściu z zakrętu był dość poważny dzwon. Nie widziałem dokładnie, ale dość długo się chłopaki zbierali. Wcześniej na metę wpadła piątka pomarańczowych z Bartkiem Matysiakiem na czele. Jak przyjechałem, to akurat startowali mastersi. Po czym poznać mastersów? Po krótszych spodniach i ciekawszych rowerach. Prosów - po dwa razy szybszych rundach ;)

Tymczasem - w niedzielę rano może w końcu jakaś dłuższa trasa, a po niej - Paris-Roubaix. 

No comments: