2012/06/25

Don't stop the dance

































































































Całe szczęście jest jeszcze dogrywka. To pierwsza gra, która cieszy, jeśli jeszcze trwa i nawet widmo zwycięstwa jakoś nie łagodzi żalu, że to jednak niebawem się skończy. Jeszcze rok i będzie po jabłkach. Było wszystko: autografy od Dity, trzydzieste urodziny mojego przyjaciela, złe jedzenie, dobre jedzenie, piękne widoki, burze, deszcze, upały i zimne wieczory. Szczere rozmowy i spacery o świcie. Trochę ze wszystkim jest tak jak w Bridges of Madison County.

Na tło muzyczne minionych 4 dni idealnie nadają się:





3 comments:

ania said...

tylko dance ma sens ;)

beata said...

gratulacje :)

efa said...

krása krása