2011/12/27

akwarela





Już pisałem, że Babcia odeszła. Kolejny w rodzinie przypadek, gdy zegar, który stał przy łóżku zatrzymał się w tym samym czasie, w którym odszedł jego właściciel. Nie wiem, co o tym sądzić. Generalnie raczej nie wiem, niż wiem.

W pokoju u Babci, gdzie spędziłem około 4 lat życia (nie chodziłem do przedszkola, zajmowała się mną Babcia) wisiała (wisi) ta akwarela. Babcia dostała ją od wyprowadzającej się sąsiadki jakoś w latach pięćdziesiątych. O tym obrazie dość często myślę, bo to jest dla mnie wizja idealnego miejsca. Trochę tak, jak Woody Allen pokazał Hiszpanię w Vicki Cristina Barcelona. Taki świat doskonały - jest morze, góry, piękna zabudowa i smutny handlarz z osłem, który z lewej strony musi opuścić to miejsce.

Dzisiaj byłem też na cmentarzu komunalnym zrobić kilka zdjęć. Poniemiecki cmentarz, brama do kwatery czerwonoarmistów, czerwone, pięcioramienne gwiazdy i piaskowiec pomalowany na piaskowo. Wszystko tu zaczyna przypominać mi nie przebudowę czy renowację, a maskowanie.

Może to był powód, taki mimo woli, że Babcia nigdy nie chciała mi opowiadać o wojnie, o obozie u fabryce zbrojeniowej w Ulm, gdzie spędziła wojnę. Zawsze mnie to interesowało, a ona w zaparte nie chciała o tym mówić. Myślę, że wiele osób nie chciało już o czymkolwiek mówić, tylko zamaskować to, co boli i udawać, że żyje się normalnie.

No comments: