2011/12/28

śniadanie na mieście



Rano pobudka, wyjście (wybieg) z dzieckiem do lekarza i śniadanie na mieście, o ile można tak nazwać jedyne czynne rano miejsce na rynku mojego miasta. Jedno, ale wrośnięte w to miasto od lat. Gdy jakoś w połowie lat osiemdziesiątych moja mama stała w pobliskim sklepie papierniczym w kolejce (pewnie po papier toaletowy), to pamiętam, ze dała mi takie stare 5 zł, za które w "Tostach" kupiłem tosta i oranżadę. I chyba została mi reszta. Minęło prawie 20 lat, tamte 5 zł po denominacji zamieniło się w 0.0005 zł, a ja dzisiaj znowu zapłaciłem niewiele więcej. W papierniczym nie ma kolejek, wokół ratusza z jednego banku zrobiło się siedem.

W "Tostach" na ścianie jest naklejona tapeta z przedwojenną fotografią pierzei rynku, w której zjadający tosty właśnie spożywa tosty. Ja w piątek idę to sfotografować. I zjeść tosty.

No comments: