2011/09/11

bajkerzy













W piątek byłem przekonany, że w niedzielę nie wsiądę na rower. Zaczynam być bardziej uzależniony od kręcenia korbą niż fotografowania, chociaż czynię większą ilość fotografii wprost do mózgu (Fotograf - Bruszewski). Udało się wykurować jako tako i w miarę doprowadzić do stanu używalności. Niecałe 40 km, ale było dobrze, w dobrym towarzystwie. Z przerwą w maku przy autostradzie. Poranek - ganz gut.

Popołudnie to rodzinny spacer po Brzegu. Wybitnie zaczyna mnie to miasteczko wciągać. Niezwykła architektura, bardzo dobrze zachowana jak na warunki, o których tu często piszę. Dużo śladów po mieszkańcach sprzed 70 lat. W samym runku chyba z2 dwie strzałki kierujące do restauracji. Obok rynku też kilka do kilku innych. Jest na co patrzeć.

Jutro czeka mnie mały stres. Ale mały.

2 comments:

Joanna Ludwisiak said...

Ojoj, drugie!

Krzysztof Eberle said...

za te reklamy na budynku z trzeciego zdjęcia, powinni komuś obciąć łapy...