2011/07/28

Zaświat





Moi koledzy nie byli do końca zadowoleni ze wczorajszego koncertu Geira Jenssena, znanego jako Biosphere. Ja byłem pod wrażeniem. Może nie znam każdej płyty, w lot nie rozpoznaję każdego utworu czy sampla, ale ta muzyka siedzi gdzieś głęboko we mnie od ponad dekady i często ją słyszę jako tło wielu wydarzeń w moim życiu. I to bez słuchawek na uszach. Na przykład teraz piję sobie piwo Gniewosz. Dwa miesiące temu ze Sławojem i Tomkiem przemierzaliśmy sobie nadnoteckie przestrzenie i sącząc Gniewosza ładowałem pamięć zmysłami. Brzęczenie meszek, dobijanie ich na wewnętrznej stronie szyby, siedząc cicho na tylnej kanapie w Renault Laguny, świąd ukąszonych miejsc na dłoniach, zapach mokrego torfu i martwe topole podgryzione przez bobry. Wąskie dróżki, krowy, żurawie i taki charakterystyczny zapach starych, drewnianych budynków, ewangelicki cmentarz i generalnie nie-myślenie, czysty umysł nastawiony na odbiór. Teraz Gniewosz, w słuchawkach Substrata i jakoś można wszystko wywołać.

4 comments:

lukaszbiederman said...

Piszą, że wystąpił błąd. I żeby spróbować ponownie później.

Wojtek Sienkiewicz said...

u mnie git:)

lukaszbiederman said...

a tak, u mnie już też git.

ST said...

Bardzo podoba mi się opis rzeczywistości wewnątrz Laguny. Tej Laguny... :-)