Wczoraj w Wiązowie znalazłem jeszcze jeden budynek, który bardzo mi zagrał gdzieś w tyle głowy. Kiedyś czytałem - ale nie pamiętam gdzie i przy jakiej okazji - o ciele migdałowym. Jak coś się podoba i na coś się reaguje w sposób trudny do zwerbalizowania, ale jest to pozytywna emocja, to właśnie takie rzeczy odczuwa się ciałem migdałowym i tak jest przyjemnie gdzieś poniżej potylicy. Temu budynkowi ktoś zdjął fasadę. Mam oczywiście lekkie obawy, jak będzie wyglądać nowa, ale poczekam i zobaczę. Póki co te kolory mi zagrały. Światło dzisiaj doskonałe, ale za to zaczął sypać śnieg. Toyo się suszy.
A że nie lubię sam na foty jeździć, to dzisiaj pojechał ze mną szwagier. W trudnej aurze ktoś z parasolem to wielka pomoc.
Znowu też byłem na tej samej co wczoraj niedokończonej budowie. Jest bardzo dziwna, dom leży na lekkim wzniesieniu, przed domem dół i w dole dołu jeszcze jeden, głębszy dół. Stan pustaków sugeruje, że były postawione jeszcze w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Nie udało mi się jednak zrobić foty, bo śnieg tłukł prosto w obiektyw i muszę jeszcze zaczekać na spokojniejszą aurę. żal tego miejsca, bo anturaż piękny.
na dom
2 comments:
stówka za 10 sztuk
dużo ?
bardzo dużo. Pięć razy.
Post a Comment