Siedzę w domu. Męczy mnie jakieś zapalenie górnych dróg oddechowych. Męczy mnie też kilka innych rzeczy, niekoniecznie związanych z fizycznością. Z racji robienia niczego wydłubałem rzecz, którą na tym blogu już raz - fragmentarycznie wrzuciłem w 2007 roku. Cykl Suvenir zacząłem realizować w 2003 roku, we wrześniu. Ale jeszcze nie realizować pod względem rozpoczęcia rejestracji. To chodziło za mną kilka lat, ale czekało na bodziec. Zawsze chciałem zrobić coś z tą konfrontacją marzeń o tym, co znajduje się za murem jednostki radzieckich wojsk. Czas mijał, zostawało mnie i mniej. Dzisiaj już niemal wszystko zanikło. Nawet rozebrano bocznicę, bohaterkę ostatniej fotografii.
Wszystko zaczęło się (realizować), gdy na portalu aukcyjnym znalazłem stare, koniecznie radzieckie filmy Foto 32. Kupiłem chyba 20 rolek za cenę dwu paczek papierosów. Zrobiłem test, z racji tego, że materiał miał datę przydatności do 1985 roku, czyli był pełnoletni (co najmniej) z miejsca trzeba było wybrać szybki i niezadymiający wywoływacz. Bardzo lubiłem tę mieszankę alchemii, nauki i takiej dedukcji. Okazało się, że papier odciskał się miejscami na emulsji i to dawało ładne efekty na jednolitych płaszczyznach. Zacieki itp. Ale jednocześnie negatywy były pełne detali, ostre do tego stopnia, że gdy w 2005 roku pokazałem to jako część mojej teczki na egzaminy na ITF, nikt nie wierzył, że to nie jest wielki format, tylko 6x4.5 cm. Wszystko szaro-szare, z pięknymi, dobitymi i pełnymi "mięsa" czerniami na moim ulubionym Ilfordzie MG IV FB Heavy Matt. Jedna kopia, po jednym egzemplarzu.
Lubię ten cykl. Tylko 9 fotografii w ciągu 2 lat. Ja chyba tak mam, że jednym aparatem realizuję jeden ważny i zamknięty cykl. No, czasem dwa. Mam nadzieję, bo co raz trudniej kupić fajny aparat.
Wszystko zaczęło się (realizować), gdy na portalu aukcyjnym znalazłem stare, koniecznie radzieckie filmy Foto 32. Kupiłem chyba 20 rolek za cenę dwu paczek papierosów. Zrobiłem test, z racji tego, że materiał miał datę przydatności do 1985 roku, czyli był pełnoletni (co najmniej) z miejsca trzeba było wybrać szybki i niezadymiający wywoływacz. Bardzo lubiłem tę mieszankę alchemii, nauki i takiej dedukcji. Okazało się, że papier odciskał się miejscami na emulsji i to dawało ładne efekty na jednolitych płaszczyznach. Zacieki itp. Ale jednocześnie negatywy były pełne detali, ostre do tego stopnia, że gdy w 2005 roku pokazałem to jako część mojej teczki na egzaminy na ITF, nikt nie wierzył, że to nie jest wielki format, tylko 6x4.5 cm. Wszystko szaro-szare, z pięknymi, dobitymi i pełnymi "mięsa" czerniami na moim ulubionym Ilfordzie MG IV FB Heavy Matt. Jedna kopia, po jednym egzemplarzu.
Lubię ten cykl. Tylko 9 fotografii w ciągu 2 lat. Ja chyba tak mam, że jednym aparatem realizuję jeden ważny i zamknięty cykl. No, czasem dwa. Mam nadzieję, bo co raz trudniej kupić fajny aparat.
1 comment:
Trzy obrazy: PRZESTRZEŃ, WNĘTRZE, PORTAL - czyli [ na życzenie :) ] o fotografii emocjonalnie.
Dwa obrazy z tego cyklu mnie urzekają.
Pierwszy to przepięknie, misternie utkana kompozycja z drutu kolczastego i słupów. Ta fotografia równie dobrze mogłaby być wykonanym piórkiem grafikiem. Dla mnie to przedstawienie jakiejś wyciszonej wizji. To np. fragment partytury, urwany ciąg „Pieśni Niemocy” okalającej przestrzeń wspomnień.
Drugie zdjęcie kojarzy mi się równie melancholijnie. Kształt dwóch drzew nasuwa mi skojarzenie z obrazem „Wyspa umarłych” Arnolda Böcklina. Ten biały sześcian z wypalonymi oknami – wielki kwadratowy guzik - niczym ta mała wyspa zapraszająca do wewnątrz, sprawia wrażenie przejścia do czegoś szerszego, czegoś co jest za nim, w nim ukryte, czegoś, czego on jest tylko odsłoniętym fragmentem: szczytem, parawanem, lub drzwiami do.
Jest jeszcze trzeci obraz. Choć dla mnie zbyt symetryczna by istnieć samodzielnie, w cyklu jest on łącznikiem, środkiem. To mroczna przestrzeń korytarza. Dla mojej wyobraźni może być ona właśnie tym, co czeka podróżnika po wkroczeniu do białego sześcianu, drogą ku jakiemuś wnętrzu, drogą ku głębi…
Pozdrawiam serdecznie
I czekam na kolejne, tak frapujące mą wyobraźnię uniesienia estetyczne.
Post a Comment