2010/05/17

noc sobotnia





Noc muzeów jest fajną akcją. Najlepszymi eksponatami do obserwacji są sami zwiedzający. Eksponaty wyglądają smutniej i smutniej. Polakierowane gady, złuszczone i wyliniałe futra, matowe motyle. Gabloty już nie drewniane. Ale jakoś nie fajniejsze. Bardziej mnie cieszyło to muzeum ćwierć wieku temu, teraz programy przyrodnicze wyprały mi głowę. Ale nie tylko mnie. Widziałem idiotę, który za szkieletem pozostałym po małpie udawał, że wisi razem z nim na gałęzi, a dziewczyna idioty robiła zdjęcie. Pani od pilnowania sali miała dość. Wejście do muzeum to szykowanie aparatów i kamer, w środku migawki i błyski, co chwila ktoś staje kamieniem w nurcie płynących ludzi i ogląda na małym ekraniku to, co ma wielkiego przed sobą. W centrum nie dało się parkować, zimno jak maju, więc kawa była w maku.

Dzisiaj wrzucę jeszcze kilka zaległych rzeczy.

4 comments:

Jacek Siwko said...

a w Poznaniu noc muzeów zderzyła się z pochodem kibiców Lecha świętujących "miszczostwo" ... mix był z tego znakomity. :)

Anonymous said...

na pewno;.

galazinka said...

Nadal ten sam smród w przyrodniczym? ;)Nie byłam tam od 12 lat

Anonymous said...

a to dalej ten sam.