2010/05/13

jest dobrze




Niemal tydzień musiała czekać butelka wina od Groszka i Sławka, niemal 24 godziny czekały w zamrażarce krewetki. Niemal kompletnie szczęśliwy siedzę teraz i zabieram się do pracy, upojony, kulinarnie uwiedziony... tylko niesmak pewien spędza mi szczęśliwość z płata czołowego. Dopiję resztkę wina i chemiczna-chwilowa lobotomia dokona dzieła absolutnego szczęścia.

6 comments:

Groszek said...

dobre chodz bylo? "wino do Groszka i Sławka" - blagam Cie nie uzywaj tej konstrukcji, brzmi jak paprocki i brzozowski albo jeszcze bardziej gejowsko :)))

Wojtek Sienkiewicz said...

nie gustuję w czerwonych trunkach, ale to było super (jeszcze jest na dobry sen kawałek). Piekny orzechowy aromat. Ja się nie znam bardzo, a z przekonania barniej niż wyrobionego smaku pijam białe półwytrawne:) przepraszam za konstrukcję, ale jest przynajmniej prawidziwa:) wiesz, że nie mogę jej zmienić. raz napisane i już koniec, nie ma odwrotu:)

Wojtek Sienkiewicz said...

i chyba mam już ostro w głowie, bo się jąkam nawet na klawiszach:)

galazinka said...

smacznie :>
fajny ten groszek & slavek ;P

Anonymous said...

Mówiłem Ci, że mnie zapraszają dobrzy ludzie, a nie wilki:)

galazinka said...

To ja pogonię te swoje wilki i też zrobię miejsce dla dobrych ;>