2010/05/31

melanż


W czasie minionego weekendu działo się absolutnie wszystko. Widziałem wschód i zachód Słońca, widziałem narodziny, młodość, szczęście, nerwy, zło i śmierć. Widziałem wszystkie (z wyjątkiem szadzi) stany pogody. Widziałem każdy rodzaj dróg, z czego najwięcej - pomimo asfaltu - w stanie gorszym od gruntowych. Byłem ubrany na sportowo, na normalnie i w garniturze. Byłem wyspany, zmęczony, trzeźwy i piany. Byłem wesoły, normalny, smutny, zły, dobry. Kochający i nienawidzący. Kochany i odpychający.

Dziękuję.

PS. Przez przypadek miałem kontakt z publikacją Kuby Dąbrowskiego WEST-ERN. Dziękuję Ci Kuba, że zagotujesz naszego najliczniej publikowanego teoretyka, który nienawidzi naszego pokolenia, kocha awangardę lat 70. XX w., która sama ostatnio przyznała, że to co tworzyła, było gówniane wobec lęku, który pojawia się na finiszu życia. I tak hipokryzja zabija kwaśny posmak taniego wina. Mniej manifestów, więcej siebie.

2 comments:

The DRZEWOs said...

Czy można dowiedzieć się, który to teoretyk, dokładnie, jest taki niegodziwiec?

Anonymous said...

Niestety staram się nie obrażać wprost. Stąd taka forma wypowiedzi.