
Teraz - by otrzymać odpust zupełny - trzeba odmówić serię modlitw zwanych koronką. Wyczytałem to przypadkiem w gablocie pod kościołem. Proste.
Pokuta jest mi potrzebna. Wczoraj wybiłem setki komarów, które Bóg wie skąd zaatakowały moje małe mieszkanie. Zatkałem wszelkie możliwe otwory (kratki wentylacyjne, okna itp), a one jak w podłym horrorze troiły się i sześciokrotniły. Zabijając je doszedłem do pewnego rozumowania. O inteligencji natury.
Gdyby założyć, że komary to inteligenta społeczność, szukają innych form życia podobnych do siebie, nie traktują nas - ludzi, jako żywych form, tylko jesteśmy dla nich polem pełnym plonów, jak szparagi czy kukurydza. Więc one się na nas poją itd. Ludzie korzystają z Ziemi nie widząc innych inteligencji przyjmując siebie za wzór.
Jak komar siada na nas lub w okolicy naszej muchołapki, zostaje zabity. Jak człowiek przegina, to go zalewa rzeka, zabija błotna lawina, pochłania lawa, trzęsienie ziemi, tyfus. Pandemia.
Stąd mój wniosek, że Ziemia sama w sobie jest inteligentną formą życia.
Pomysł na taki tok myślenia dał mi tytuł opublikowanych rozmów z Philipem K. Dick'iem - A co, gdy nasz świat jest ich rajem. Lub coś tak około tego.
Doskonały to przejaw jednotorowego, pozbawionego otwartości i egocentrycznego pseudo-badania świata. Ludzkość szuka w kosmosie form inteligentnych nie umiejąc porozumieć się z małpami, z którymi teoretycznie będzie nam łatwiej porozumieć niż z innymi formami życia. Tylko jak je poznać, skoro ludzie dalej jedzą małpy, jak komary nas?
Dzisiaj się dowiedziałem, że umarł Leszek Kołakowski. Umierał, gdy ja pisałem o żywym skansenie w kreszowym dresie na przystanku tramwajowym. Nie oglądam wiadomości, nie czytam wiadomości. Z drugiej strony, do czego potrzebna mi ta wiedza? Na pogrzeb nie pójdę, kondolencji nie wyślę. Żal mogę odczuwać zawsze, bez względu na niusy.
No comments:
Post a Comment