2009/05/25

poniedziałkowa zaduma


Rano z wielkim trudem zwlokłem się z wyra. Weekend pod szyldem aktywnego wypoczynku jest dobry, pod warunkiem wolnego poniedziałku i spania do oporu, albo chociaż do 8.00, a nie 6.00. Do tej pory cieszą mnie efekty wczorajszych zdjęć. Cieszy też wypad na rower i inne atrakcje leniwej niedzieli. Ale poniedziałkowy poranek w kilka minut od wyjścia z domu daje o sobie znać, że jest dniem innym niż wolny. Chociaż ruch jeszcze mały, ale samotna betoniarka wyrzucająca z siebie chmurę cementowego pyłu w oczekiwaniu na zaspanego operatora już wie, że jest poniedziałek. Znowu i znowu. Już nie chce mi się trzymać w ręce D700. Zmęczył mnie wczoraj wagą. Niech siedzi w torbie. Jest dwudziesty pierwszy wiek, to niech podziała technologia zminiaturyzowana. Mały zapis ze wczorajszego rowerowego spaceru po gminie i nie tylko.




* * *


Zastanawiam się, co trzeba robić w życiu, by projektować materiały kampanii wyborczych dla partii politycznych. Nie wiem kim, ale to zawód bardzo daleki od grafika. Fotografa chyba też nie widzieli i za bardzo wierzą w możliwości aparatów fotograficznych wbudowanych w telefony komórkowe. Rozumiałbym, gdyby tylko jedna partia miała okropne materiały, ale wszystkie? Od PO do PiS, przez SLD z UP, PSL itd. To na prawdę potworność. Tym bardziej, że SLD UP licząc na falę wywołaną wyborem nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych wystawia bilbord z Czarnoskórym kandydatem (nie lubię takiego określania, by być wolnym od podziałów, ale cóż, za ubogi jest język). Może i jest to myśl, bo w życiu nie słyszałem o Patricku Kibangou, ale nie wierzę w powtórkę sukcesu pana Obamy, o którym dwa lata temu słyszeli pewnie tylko amerykaniści. I wystarczy porównać jakiekolwiek, najprostsze materiały wyborcze. To nie jest kwestia pieniędzy, bo jest masa grafików, którzy zrobią taką rzecz dobrze. Jeśli nie, to dlaczego przed każdymi wyborami na bilbordach pojawia się syf? Czy ktoś może w końcu sprowadzić jednego człowieka od tworzenia wizerunku? Znając polską mentalność, to taka osoba już od dawna jest, ale i tak "szef ma decydujące słowo". I zawsze kiluje wiedzę specjalisty, bo szef wie lepiej.

No cóż, jaki kraj, taki american dream. Ja go nie kupuję. Pan z PSL z twarzą wydrukowaną tylko z magenty, nawiązującej do koloru świńskiej skórki też nie uzyska mojego głosu. Nikt w tych ważnych wyborach nie uzyska mojego głosu, bo na nie nie pójdę. Skoro stosują zasady wolnorynkowe, i nie potrafią się przebić ponad wizerunek piwa w lesie, to ja wybieram piwo w lesie. Albo w górach. Albo góry. Żenada.

1 comment:

JolantaNowaczyk said...

A ja tam lubię popatrzeć na te twarze z bilboardów. Uśmiechają się do mnie codziennie rano z przystanku, są bardzo sympatyczne. Budzą we mnie takie poczucie bezpieczeństwa. I te chujowo patriotyczne tła - jakieś koniczynki albo powiewająca flaga. Jak będę duża, to będę na nich głosować!...