Wszystkie zdjęcia: Google Maps / Google Street View
Jak się pracuje w domu, to żeby spokojnie chorować to też się siedzi w domu. Aura za oknem przypomina raczej środek stycznia, chociaż w styczniu wykręciłem więcej godzin na rowerze, niż w marcu. Do tego podczas piątkowego wyjazdu na spotkania w Małopolskę dorwały mnie mikroby i zmasakrowały mi nos i gardło. Staram się nie poddawać i nie idę do lekarza, bo to jest równoznaczne z antybiotykami, a antybiotyki to -3 tygodnie ćwiczeń i trudny powrót do formy. Ciekawe, czy się uda. Od kiedy ćwiczę regularnie niemal nie brałem antybiotyków wobec czasu "przedsportowego", gdy wcinałem je do 6 razy w roku.
Tak czy siak serdecznie dziękuję Google Street View za to, że moje ulubione ścieżki gdzies między Vinavą, Jesenikiem i Javornikiem są dokładnie obfocone.
No comments:
Post a Comment