2011/12/31

koniec roku na rowerze...



...pojechałem w końcu sam. 17 km błota, 13 km asfaltu, dwie gleby w błoto, 1 godzina czyszczenia roweru, 1 godzina czyszczenia ciuchów i siebie. Ten rok był jak ten wyjazd - za krótki, dużo brudu, dużo ciężkich momentów, dwie ciężkie gleby, ale i masa radości. Może to brzmię jak napęczniały patosem grafoman, ale cóż - taki był 2011 rok.

Jak ktoś ma wolną godzinę, to zapraszam do linka:

No comments: