2011/11/01

walka z przeszłością


źródło: http://www.wroclaw.hydral.com.pl/foto/147/147271.jpg

Dzisiaj kolejna część początku prac nad dokumentacją pruskich historii. W parkach spokój, ludzie przerzucili się na "grobbing", a obecne święta - o zgrozo - to już nie zapach parafiny i wosku z palących się zniczy (najczęściej gipsowych), lecz popkornu i waty cukrowej z budki przed cmentarzem. Co roku chyba o tym piszę. Co roku bardziej czuję się przez to źle.

Dzisiaj byliśmy ze Zbychem w Oleśnicy Małej i będziemy tu częściej wracać. Po pierwsze jest tu niezwykle pięknie. Duży pałac, bogata historia, piękny park i wiele więcej. Po drugie te piękne miejsca musiały cierpieć. Na focie z matówki widać postument pod brązową (tak przypuszczam) figurę przedstawiającą feldmarszałka Grafa Yorck'a von Wartenburga. Figury już nie ma,
kamień został i od 1945 roku przybywało na nim kolejnych znaków czasu, głównie o tym, kto tu przechodził i akurat miał w ręce gwóźdź. Cały obiekt jest widoczny na wklejonej pocztówce w lewym dolnym rogu. Na focie będzie widać, że miejsce zachowało się, ale jego stan becny nie ma nic wspólnego z zamiarami projektantów. Sam pałac (na pocztówce w górnej części) jest dobrze zachowany, postaram się jutro załatwić możliwość wejścia do środka z aparatem i poszperania po zakamarkach. Warto poczytać o tym miejscu w sieci [link]. Na pocztówce, w środkowej, dolnej części widać kaplicę, w podziemiu której spoczywają Wartenburgowie (ponoć z pochodzenia byli Polakami, ale zmienili nazwisko, bo byli bogaci, ale w tej części świata nikt nie traktowł ich poważnie - nie pamiętam, gdzie to wyczytałem i ile w tym prawdy). Teraz kaplica wygląda w umie najlepiej ze wszystkich obiektów, jakieś 40 m od niej na zachód jest jeszcze jeden postument, ale jest trudny do odczytania, bo tablica jest uszkodzona przez kule broni palnej (chyba z 5 strzałów, takich wyraźnych). Mój brat był przekonany, że to czerwonoarmiści po "wyzwoleniu" stali napici i na chwiejnych nogach robili sobie zakłady, który nie trafi, musi wypić kolejkę. Oczywiście stan jak z pocztówki jest jeszcze możliwy do odtworzenia, miasto, powiat - mógłby zarobić na tym potężne pieniądze, robiąc choćby w pałac kawałek hotelu i odrestaurowując ile się da. Niemieccy emeryci wiecznie żyć nie będą, a młodzi Niemcy też powoli przestają się tym interesować. Taki kompleks, pałac, park - to miliony euro inwestycji, ale i doskonała pompa do promocji regionu, a my - powiat oława - nie mamy zbyt wielu atrakcji na poziomie.

Pałac przyciąga ludzi, którzy albo chcą go odkupić za małe pieniądze obiecując jego całkowitą renowację i podpierając się przynależnością do zakonu który tu pół tysiąca lat temu rezydował, albo chcą go za darmo, bo są inkarnacją Chrystusa.

No comments: