2011/08/21

tydzień zleciał na czekaniu







Znowu. Były chrzciny w niedzielę, świetlica wiejska i byli Goście. Ci sami, co w połowie czerwca.











Każdy dzień, wtorek, środa i wciąż i wciąż to czekanie. Z tego czekania mam nowy dowcip: co to jest termin płatności faktury? to termin niemający nic wspólnego z rzeczywistością.















Moja wysłużona już Merida. Dzisiaj do reszty rozsypał się wkład supportu. W zimie przybędzie - mam nadzieję - kolejny rower, mniej asfaltowy, ale może dużo szybszy. Meridę czeka remont.

Dzisiaj jak jechałem rowerem to zastanawiałem się, czym zapisać to, co się dzieje w głowie, gdy jadę. Generalnie rower / jazda rowerem daje niezwykłe poczucie absolutnej wolności. Ważne słowo to "poczucie", nie wolno go zastąpić słowem "pewność". Gdy już po kilkudziesięciu kilometrach zaczynają doskwierać niewygody, brak siły, wiatr - mobilizuje mnie to, że to tylko mięśnie stawiają granice (wobec innych granic, których wtedy nie widzę) owemu poczuciu wolności. A że wolność jest wartością samą w sobie - to staję się jej niewolnikiem i dalej - uruchamiam rezerwy i jadę. I te zapachy. Dzisiaj gdzieś między Lipkami a Szydłowicami, w lesie, zaraz po tym, jak widziałem lisa - poczułem zapach koszonej trawy. W dzieciństwie ten zapach oznaczał chwilę zabawy, a potem noc na pogotowiu z podawanym dożylnie hydrokortyzonem. Teraz jest nowoczesność, nowe leki i czuję już tylko zapach, ale wspomnienia są. Nie straszne, bo to kiedyś było normalną koleją rzeczy. Wszystko, każdy widok, każdy bodziec to - na tym się przyłapuję - odwołanie do czasu dzieciństwa To jakaś dziwna gra między wyobrażeniem dawnej rzeczywistości, a próbami jej odtworzenia we współczesności. Np muzyka - teraz, wybierając świadomie mogę zakodować pewne stany w sobie i kiedyś, po dowolnym czasie słuchając ponownie jakiegoś utworu - mogę przywołać wszystko to, co zakodowałem. Oczywiście to tylko iluzja, jakiś fragment, ale nic więcej nie mam.

Dzisiaj ten:

2 comments:

Anonymous said...

http://scintilli.com/

joanna said...

Pomyślałam teraz o książce "O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu" Murakamiego. Skromnie rekomenduję.