2011/07/01

sześć sześć siedem - ironia





Kino Lwów, Wrocław, 19.6.2011 r.

Kiedyś, jakoś w 2008 roku zrobiłem wpis na blogu o tym, że czekałem, aż na liczniku mojej toyoty cariny e pojawi się okrągłe 333333 km. Połapałem się, gdy było 333334 km. Ten wpis na blogu jest 667 wpisem. Nie muszę pisać nic więcej.

Niemniej powyższa fotografia jest bohaterem tego wpisu, ale numerologia nie jest z nią niezwiązana. Albo generalnie pewna niecodzienność. To wejście do kina Lwów we Wrocławiu. Przypomnę, że budynek zaprojektowany był w latach 20. XX wieku dla loży masońskiej przez Adolfa Radinga. Po roku 1933 zostało przebudowany na rozkaz nazistów na kino. Teraz kończy się jego historia. Reszta jest na fotografii. Niektóre środowiska odbiorą to jako symbol triumfu. Ja nie.

Dzisiaj też przechodziłem koło kina Warszawa, które już jest blisko końca przebudowy. Nie podoba mi się (to eufemizm). Jestem ciekaw wnętrza, ale zewnętrze nie spodobało mi się, zdecydowanie wolałem poprzednią wersję.

2 comments:

Jared Szpakowski said...

Beautiful indeed.

Ula said...

Echh szkoda...
Jak wszystkie kina zamienią się w multipleksy, to świat będzie nudniejszy.