2011/06/14

wołanie Oławskiej



Właśnie wróciłem z Opola. Kolejne trzy lokalizacje ulicy Oławskiej przeszły ze stanu obrazu utajonego w fazę normalnego negatywu. Jak zwykle dzięki Sławojowi. Dwie godziny i wieczorny powrót do domu. Po drodze medyczny śmigłowiec i czterech idiotów w demonicznym koreańskim blaszaku, który bił rekordy popularności w połowie lat 90 XX w. A wcześniej zadzwoniła jakaś pipa z numeru zastrzeżonego i straszyła mnie, że wyłączy mi prąd. A ja nie jestem klientem żadnego przedsiębiorstwa energetycznego. Czy to już stalking? Chciała w sumie wydębić szybką wpłatę.

A w radiu grał Matt Elliott.



















Sławoj wysłał mi fotę, którą zrobiliśmy mniej więcej miesiąc temu (ale poleciał ten miesiąc) wracając z pleneru gdzieś w okolicach Czarnkowa. Piękny ten spadochron. Piękny.

No comments: