2011/05/22

tydzień zleciał

































Dzisiaj tak się zamyśliłem, że jadąc już kolejną godzinę rowerem przestraszyłem się znaku, bo z daleka wyczytałem ("wydomyśliłem", że widzę) miejsce o 35 km dalej, niż byłem. To znaczyło by też, że muszę wrócić drogą o 35 km dłuższą, czyli jakieś 70km więcej, niż założyłem, czyli dwa razy więcej, niż planowałem. Plan zbudowałem na bazie wiedzy z sieci, która okazała się złą wiedzą, bo promu nie było w tym miejscu i musiałem wracać tą samą drogą.

Ubiegłej niedzieli jeszcze bylem na Wielkopolsce. Nie licząc rozłąki z rodziną - to wydarzenie nie miało wad.

Nauczyłem się też wykorzystywać ważną rzecz - jeśli jestem w nowym miejscu i trzeba poznać otoczenie, mentalność - trzeba zacząć od końca. A koniec jest na cmentarzu.

No comments: