2011/05/29

Nikt nie lubi mojej muzy.



Dzisiaj byłem w Opolu. Miasto się zamknęło na amen, bo zorganizowało sobie maraton. Po zdjęciach zarobkowych pojechałem po Groszka i razem pojechaliśmy na kawę nad Jezioro Turawskie. Nie byłem tam od 2 lat, kiedy to obiecałem sobie mój ostatni tam pobyt wakacyjny. Nie mogę się pozbyć sentymentalnego myślenia o tym miejscu. zanudzę każdego, każdym tam spacerem i opowiadaniem, co i gdzie przeżyłem, co tam było i jak mi źle, że tego już nie ma, a co było fajne, a teraz jest do dupy.























2 comments:

Sara said...

Spędziłam tam kilka "urlopów" w domkach i ośrodkach w dzieciństwie i też były nasycone emocjami, które pamiętam do dziś. Ciekawe, czy poznałabym miejsca. Chodzenie dookoła jeziora na pewno.

Dashey said...

Turawa Turawa, znam to miejsce nie osobiście. Bardziej pod kontem badań naukowych i doktoratu mojego znajomego. Wiesz, że stężenie różnych ciekawych pierwiastków w mule jest tak duże, że opłacało by się to wydobywać i odzyskiwać? :)) cud że ryby mają tam jedną, przepisową parę oczu. Ale ja nie jestem sentymentalny ;)