
Dzisiaj byłem w Opolu. Miasto się zamknęło na amen, bo zorganizowało sobie maraton. Po zdjęciach zarobkowych pojechałem po Groszka i razem pojechaliśmy na kawę nad Jezioro Turawskie. Nie byłem tam od 2 lat, kiedy to obiecałem sobie mój ostatni tam pobyt wakacyjny. Nie mogę się pozbyć sentymentalnego myślenia o tym miejscu. zanudzę każdego, każdym tam spacerem i opowiadaniem, co i gdzie przeżyłem, co tam było i jak mi źle, że tego już nie ma, a co było fajne, a teraz jest do dupy.











2 comments:
Spędziłam tam kilka "urlopów" w domkach i ośrodkach w dzieciństwie i też były nasycone emocjami, które pamiętam do dziś. Ciekawe, czy poznałabym miejsca. Chodzenie dookoła jeziora na pewno.
Turawa Turawa, znam to miejsce nie osobiście. Bardziej pod kontem badań naukowych i doktoratu mojego znajomego. Wiesz, że stężenie różnych ciekawych pierwiastków w mule jest tak duże, że opłacało by się to wydobywać i odzyskiwać? :)) cud że ryby mają tam jedną, przepisową parę oczu. Ale ja nie jestem sentymentalny ;)
Post a Comment