2011/05/02

90





Dzisiaj moja Babcia skończyła 90 lat. Ma się dobrze, o ile ma na uwadze, że ma 90 lat. Na emeryturze spędziła dwa dni, bo po dwóch dniach wolnego zajmowała się mną od końca urlopu macierzyńskiego mojej Mamy, aż do połowy podstawówki. Kończyłem szkołę i szedłem do Babci i czekałem, aż Mama wracając ze szkoły zawinie mnie do domu. Na końcu placu od zawsze był komisariat. Tam działy się najfajniejsze rzeczy. Za komuny popływały tam Stary, po komunie - Vento. Za komuny "ruch na placu" oznaczał, że jest tu z 10 aut, z czego dwa milicyjne. Teraz dużo aut na placu oznacza brak ruchu. Po lewej w oficynach był szewc i zawsze pachniało klejem u jego drzwi. Dalej był warzywniak, gdzie można było kupić słonecznik z kalkomanią jakiegoś auta, albo lizaka, który zamiast patyczka miał plastikowego żołnierzyka. Lizaki też raczej nie miały konsystencji dzisiejszych lizaków. Po prawej był mięsny (tzw "garmażerka"), dom chleba, Pan Duch (sklep obuwniczy pana Ducha), kiepski krawiec i fryzjer. Pod Babcią był zakład pogrzebowy, w którym Babcia przepracowała masę czasu. Kiedyś wszystko opowiem sam sobie jeszcze raz. Sam nie mogę się doczekać.

Wczoraj opowiadałem Karolinie, jak było przez 10 lat mojego życia "za komuny", z tego, co pamiętam z tego czasu. Dekada to bardzo wiele czasu, by pamięć napisać od nowa.

2 comments:

Sara said...

Bardzo dostojnie wyglądają urodziny Twojej Babci. Moja niedawno miała analogiczną imprezę; rodzice niestety zorganizowali jej taką szopkę, że się prawie popłakałam. Babcie przeżyła dzielnie, ze zdystansowanym uśmiechem, jak zawsze.

Pozdrawiam Twoją Jubilatkę. Babcia to instytucja; ciekawe, czy kiedyś sprostam:)

galazinka said...

Fajnie jest mieć Babcię.
Też bym chciała.