2011/03/06
spacer o niczym
Bardzo mi źle z tym, że bardzo mało wiem o architekturze. Umiem odróżnić secesję od modernizmu. Może dlatego, że oba style szalenie lubię. Może dlatego, że widzę masę przenikających się w nich cech, których nie potrafię wyartykułować przez ubogi język i brak możliwości swobodnego poruszania się po tej dziedzinie.
Łażąc dzisiaj po Wrocławiu doszedłem do wniosku, że wczesny ranek nie jest dobry. Młodziaki czające się na ludzi wracających z imprez, wracający z imprez na ciężkim kacu, którzy właśnie się dowiedzieli, że to już nie piątkowy wieczór, a niedzielny ranek. Koniec imprezy. Kilku było agresywnych. Pięćdziesięcioletni ojciec wyglądał, jakby właśnie szedł do kościoła, młodszy o kilka lat ode mnie syn z zieloną butelką piwa w dłoni płynął obok ojca, wyraźnie robił abyt zamaszyste ruchy i bardzo skupiał się na kolejnych krokach. Między takimi krążyły łepki w dresach zaczepiając co którego, to daj fajka, to masz zeta.
Zimno jak cholera choć słońce świeci jak szalone. Światło jak z bajki, a ja tłukę kolejną porcję zaliczeń. Oławska, Ruska, dawne Plac Pierwszego Maja, Dmowskiego, Świętego Mikołaja, Ruska, Kazimierza, Solny, Oławska, Łaciarska, Plac Dominikański. Wszędzie patrzę uważnie i czuję lekki odpływ. Już nie widzę fotografii. Idę do Muzeum Architektury. Lubię sam budynek w sobie i nie muszę myśleć o aktualnej ekspozycji. Samo bycie w tej bryle daje mi poczucie wyjątkowej chwili. Jednak trzy ekspozycje bardzo mi się podobały, choć przecież kompletnie na architekturze się nie znam, nie licząc rozróżnienia między secesją, a modernizmem. Pierwsza wystawa to pokonkursowa Mies van der Rohe Award. Niezwykłe bryły, piękne lokalizacje. Nie widzę Polaków ani Polski. Zwraca uwagę Chorwacja i Słowenia, ale także Estonia. No i taki piękny budynek biurowy postawiony na 270 metrowej podstawie starego dźwigu portowego, ale nie pamiętam ani projektanta, ani miejsca. I takie piękny kompleks basenów we Francji, coś pięknego (link). Piękny katalog towarzyszy małej ekspozycji współczesnej architektury ze Słowenii, za 21 zł. Na koniec duża i ciekawa ekspozycja Libeskinda. Bardzo ciekawie pokazana. Ale umówmy się - ja się nie znam.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment