2010/08/14


Wczoraj dałem się sterroryzować pociągiem. Wracałem do domu, ale pociąg do Oławy został bez ostrzeżenia przesunięty o 40 minut. Moja żona z synem pojechali do rodziny do Miłoszyc. Pomyślałem, że zawsze chciałem się przejechać pociągiem nieco inną trasą przez stary most na Odrze, więc okazja przednia. Zerwała się burza, pociągi stały, pasażerowie biegali po dworcu i nikt mi nie wierzył, że "za tym pociągiem tam dalej stoi pociąg do Drezna, ale go nie widać, ale na bank tam jest". Dziwili się, a potem biegali dalej, bo okazało się, że jak już zwiedzili wszystkie perony, to faktycznie powiedziałem prawdę. Jak zawsze.

Ruch na dworcu wstrzymał inny pociąg, jeszcze w granicach Wrocławia, który pantografem zerwał trakcję (tak ustaliłem z własnej obserwacji). Mój pociąg jechał okropnie długo, bo to torowisko jest w fatalnym stanie i nie może szybciej niż 12km/h. Jak na pierwszy raz na tej trasie - bosko. Dobrze, że nie na co dzień.

Widoki piękne. Pociąg na wzniesieniu przedziera się przez starorzecza Odry, lasy i bagna. Pięknie. Miałem dużo czasu do myślenia. W ogóle miałem dużo czasu. 27 km w 106 minut.

1 comment:

szafot said...

jest klimat! SUPER