2010/08/29

Frau Szu und Herr Ce















Przyjechali do mnie w piątek, a teraz, gdy to piszę, oni jeszcze jadą pociągiem do Wawy. Intensywnie fociliśmy, gadaliśmy i doprowadzaliśmy do furii obsługę kina (rebus: Wrocław, termos) tym, że o 23.30 siedziliśmy jako ostatni na sali i do samego końca oglądaliśmy listę płac filmu z aktorką o pełnych ustach i naszym swojskim akcentem na czwartym miejscu owej listy. A dzisiaj - dożynki. Wieloznacznie.

Idę spać. Dziękuję Szu i Kubie za wizytę.

1 comment:

Szu said...

Już dojechali! ja oglądam zdjęcia, a Kuba kupuje śniadanie. słuszny podział obowiązków.

A właśnie, że my dziękujemy bardziej!