Jakoś od dawna mnie męczy, że nigdy w życiu nie interesowała mnie piłka nożna - pardon - raz mnie zainteresowała. W 1989 roku miałem pierwszą komunię. Dostałem na nią 75 tyś zł. Miało być na rower (taki z przerzutkami, marzeniem był Romet Zenit lub Alka) ale była hiper inflacja i po miesiącu zamiast na rower miałem na piłkę ze skaju. Taką do nogi. Mama dołożyła mi 5 tyś zł, co było wtedy resztą za zakup butelki śmietany, a dwa miesiące wcześniej to była 1/4 jej miesięcznego wynagrodzenia. Piłka dawała się kopać kilka lat. Jednak ja do tej pory jestem piłkarsko "ąkły". Nie rozumiem, kiedy jest spalony, a kiedy nie. Wiem co to jest rzut rożny. Ale to wie każdy.
Robić materiał o dużej piłce, wielkich sławach, narkotykach w szatni i garażach pełnych włoskich aut producenta traktorów - to pewnie nic nadzwyczajnego. Ja w ramach moich poszukiwań obok domu zacząłem dzisiaj tropić drużynę, z którą mam zamiar się zaprzyjaźnić jakoś na najbliższy ich sezon. Powoli muszę ich oswoić i zobaczymy. To pierwsza i raczej jedyna zajawka. Nie wiem, czy i jak to pójdzie. Mam taką potrzebę, by to zrealizować i chwilę spokoju, by to ogarnąć.
2 comments:
Fajny pomysł. Ja jakiś czas temu miałem podobny tylko o hokeju.
A ja lubię nogę i nawet oglądam od paru lat, ale nadal nie wiem kiedy jest spalony :P
Post a Comment