2010/04/09

powoli.




miał być autorski blog pod tytułem wojteksienkiewicz... nic. nie, to nie to. nie umiem sobie poradzić z minimalną formą prowadzenia notatek z własnego życia. są inni, którzy potrafią tak zakląć w proste formy to, co ich gryzie czy szczypie. ja niestety muszę się podpierać. albo stety. lubię jednak ten syf, miks wysokich lotów z wiejskim festynem. tamten blog nie był w stanie umieść ciężaru własnych - nudnych wydawało by się - przeżyć i przemyśleń. narazie nie będę go niszczyć. niech wisi, niech czeka. tak też tam napisałem. wiele się zmienia. zacząłem wycofywać swoje długofalowe projekty z sieci. nie chcę, by ci, którzy chodzą na wystawy wiedzieli z góry, co zobaczą w galerii. nie chcę, by kontakt z fotografią ograniczał się tylko do zimnych pikseli. ten blog jest też moim tworzywem. pozwala mi na wiele, ale jak się iakzało kilkukrotnie, działa jak obosieczny miecz. wolność słowa nie istnieje. to utopia. nawet jeśli nikt nie chce innej osoby podać do sądu, to można niechcący wyrządzić komuś szkodę. trzeba ważyć słowa i tak.

najgorsze jest to, gdy próbuję zmienić na siłę coś, co działa. działa dla mnie - bo blog jest dla mnie. czytelnik jest tu przez przypadek i działa często jak zapalnik. i to jest dla mnie istotne.

4 comments:

galazinka said...

Nie ma przypadków.
Wszystko się dzieje, bo ma być.

Anonymous said...

przypadek - czytelnik jako obecność niekontrolowana (do pewnego stopnia).

galazinka said...

do pewnego stopnia to też nie przypadek :p

Wojtek Sienkiewicz said...

Tak, to ta część, w której założenie wystąienia sytuacji nieprzewidzianej jest doskonałym planem. Nie może się nie udać:>