2010/04/11

niedziela



Trwa żałoba. Jak zwykle w tragicznych momentach płynął kondolencje i gesty solidarności. Tym razem na niespotykaną jak do tej pory w historii kraju skalę. Choć nie głosowałem na zmarłego wczoraj Prezydenta, to jednak został on wybrany na swoje stanowisko poprzez głos narodu, a więc i mój. Ale piastowany urząd to jedna strona. Druga to ta, że niemal każdy z pasażerów to postać publiczna, w jednej chwili wydaje się, że są niezniszczalni i na stałe obecni w świecie mediów, a tu nagle trach. Poza wszystkim jest to, że każda z tych osób to po prostu człowiek. Żal mi dzisiaj było córki Prezydenta, żal mi było jego brata. Słowa wymawiane w mediach puszczam mimo uszu. Jakoś nie jestem w stanie zrozumieć ich obłudy wobec przeszłych zdarzeń i prawdopodobnych przyszłych. Chciałbym wierzyć w deklarowaną solidarność, w pojednanie.

Mniej więcej pięć lat temu, po śmierci Papieża, krakowscy kibice - wrodzy wobec siebie - zapowiedzieli, że kończą z przemocą. Wytrzymali do pierwszego meczu. Tydzień. Za chwilę ruszy kampania wyborcza. Trwała już od jakiegoś czasu, ale teraz nabierze tempa. Nie dbam w tym momencie o to, kto wygra, jednak jestem ciekaw ogromnie, czy uda się zachować jakiś pozór choćby człowieczeństwa. Chciałbym, aby pojednanie płynące przez wszystkie granice wytrzymało do kolejnej inwestycji energetycznej Wschód - Zachód, Północ - Południe.

Koniec końców wszyscy walimy na oślep na jednym wózku. I ja, i zarząd sieci marketów, i politycy. Wszyscy i wszystko.

2 comments:

Anonymous said...

w Cieszynie - flagi Castoramy opuszczone do połowy. (konrad)

Anonymous said...

ciekawe kiedy opuszczą bilboardy do połowy wysokości.