2009/05/18

szybki wpis - luźna niedziela siedemnastego maja dwa tysiące dziewiątego roku
















Wsiadłem na rower o 10.45 rano. Pojechałem na stację benzynową podwoić ilość powietrza w oponach bicykla do 4 atmosfer. Dzisiaj żadnej jady po polach, nie po leczeniu kanałowym, bo każda dziura czy kamyk odbija się szpilką bólu w poharatanym dziąśle. Akurat. Znalazłem nową ładną dróżkę z Dżemlikowic do Niemila. Szlak jakiś. Ładnie, ładnie. Na prawdę polecam. I spędziłem dużo czasu w na terenie dawnej szkoły rolniczej mieszczącej się w pałacu w Jakubowicach. Dużo zwykłych landszaftów, dużo fotografowania tak, bym nic nie musiał zmieniać w plikach. Zrozumiałem też, skąd u mnie taka niechęć do grzebania w cyfrowej wersji obrazu. Ja to robię w pracy dzień w dzień. Jakbym tego nie lubił, to zawsze jest też praca. Jak bardzo lubię swoją pracę, to w czasie od niej wolnym robię wszystko, by było inaczej. Nawet jak piję piwo to wolę pić je na stojąco, bo w pracy siedzę, więc jak stoję to wiem, że mam wolne.

Po rowerowej eskapadzie był obiad, wizyta u babci, szybkie piwo w rodzinnym gronie pod parasolem. W domu czekał pies. Wróciłem do domu i wyszedłem z psem na spacer za ogródki działkowe. Pies długo wywąchiwał swój punkt do sikania, dzięki czemu nolens volens trafiła do mych uszu rozmowa, fragment rozmowy w oparach dymu węgla drzewnego z aromatem piwa i skwierczącego na ruszcie boczku:
- ...bo to jest Cześku tak, że ona jeździ tym starym oplem, a on się mercedesem wozi...
- Staszek, weź już przestań, napiłeś się piwa i już gadać musisz...
- co gadać, co gadać... No mówię po prostu... No co za baba, ja pijany nie jestem, wiem co mówię. Na czym skończyłem Janek
- Czesiek
- Tak, Cześku. Cześku, no i on tym mercedesem się wozi. Nówka, na firmę wziął, wiesz. Wieeesz, teraz łatwo, każdy może wziąć, bo to masz te lizingi, kredyty... ech.
- No ale co? Co?
- No jak co? Napił się cap stary to teraz wyrzuca z siebie, że zazdrości po prostu.
- Oj zazdroszczę, zazdroszczę. Wcale nie zazdroszczę, nawet powiem Ci, że mam to gdzieś. Tylko mnie drażni, że on jeździ mercem, a żona starym oplem.
- Patrz, znowu z psem tam łazi...

No i poszedłem. Sam sobie won.

2 comments:

Anonymous said...

eh te działki
ja bym zonie tez nie pozwolila jezdzic starym oplem :D
biedron

Tomasz Rykaczewski said...

jak Ci prawko zabiora za jazde rowerem po bro to do pracy bedziesh chodzil na piechote. Tyle kilometrow zdjec :DDDD