2008/09/29

Pozdrowienia z Czech. Sobotnie.

Dzisiejszy post to jak najbardziej post sobotni, bo o sobotnich wydarzeniach. Jednak nałożyły się na sobotę aż dwa ważne wydarzenia i jedno z nich miało pierwszeństwo prze drugim. Drugim, czyli tym. Ale zdjęcie z tego wydarzenia tu i teraz opisywanego (no ja opisuję, ale Ty czytasz, więc: teraz czytanego) zostało użyte do ilustracji wydarzeń sobotnich opisanych w sobotę.

W każdym razie dzisiaj jest poniedziałek i po prostu w końcu mam chwilę czasu i mogę opisać, co było w sobotę. Było niesamowicie. Tuż przed południem zapakowaliśmy się z Gosią do auta wraz z naszą Sunią i kilkoma torbami mojego sprzętu. Przed wyjściem na na google wyznaczyliśmy sobie trasę, by była maksymalnie widokowa z auta, bo Gosi już ciężko chodzić (no, jej w górach co by nie było to jest ciężko chodzić). Nie chcieliśmy jechać znowu tylko w Góry Sowie, bo już przejechaliśmy je na wiele sposobów. Wybraliśmy Brumow (Broumov) jako cel podróży. No, dla mnie to ważne miasto, tam zakończył się pierwszy tom Trylogii Husyckiej Sapkowskiego. Jednak mi widok, jaki ukazał się Reynevanowi przyćmiło co innego:


To może zabrzmieć dziwacznie, że umieszczam jako pierwsze zdjęcie z wystawy sklepowej, ale chyba ludzie mojego pokolenia rozumieją, ile te postacie mogą znaczyć. Nie mogłem ich nabyć, bo sklep był już zamknięty. Można go znaleźć na północnej pierzei Broumov'skiego rynku po drodze do klasztoru. Klasztoru nie zwiedziłem, bo już było dość późno, ale co ma wisieć - nie utonie. Za tydzień lub dwa wpadniemy tam z Olejniczakiem i to będzie tak ważne wydarzenie na trzecie tysiąclecie, jak najazd husytów w trzeciej dekadzie XV w. No, nie będziemy nabijać opatów na pal.

Jak przystało na odwiedziny w Republice Czeskiej, musiałem zauważyć coś, co w naszym, polskim kraju się rzadko zdarza. Pierwsze to krasnal na wieży kościoła Piotra i Pawła:


Nie wiem jak to skomentować, ale poszukam w sieci, o co chodzi. No nigdy czegoś podobnego nie widziałem. Nie pokażę póki co jak wyglądało wejście do klasztoru, bo nie zrobiłem zdjęcie, które by to dobrze pokazało. Może kolejnym razem. W każdym razie warto zobaczyć, jednak może ktoś zrobi z tego miejsca lepsze fotografie. Takie wiecie, jak z pleneru szkolnego. Łażąc po rynku Broumova (jak trzeci raz przechodziłem koło sklepu z sąsiadami) spotkałem panią prowadzoną przed dwa szpice. Trzymały ją na smyczy za rękę, a w drugą wsadziły jej klatkę ze swoimi czterema szczeniakami. Psy mnie chciały zjeść. Pani nie.


Po drodze do Broumova minęliśmy tak piękne miejsca, że zapierało dech w piersiach. Widać było Góry Stołowe, klasztor z daleka też robi niesamowite wrażenie i gdyby nie słupy energetyczne, to może mógłbym widzieć to, co wspomniany wczęśniej Raimar von Bielau. Wcześniej w Nowej Rudzie zafundowaliśmy sobie mały spacer. Byłem tam pierwszy raz, ale też polecam. Jest tam biednie, ale tak pięknie. Nie udało mi się zobaczyć wiaduktu kolejowego (jeden też piękny jest tuż przy przejściu granicznym w Tłumaczowie). Ale udało mi się streścić, co się dzieje w Nowej Rudzie na jednej fotce.


W Nowej Rudzie trzeba chodzić powoli i mieć oczy dookoła głowy. Piękne rzeczy kryją się na fasadach budynków w najmniej spodziewanych momentach. Zobaczysz dziwną klamkę w bramie lub dziwną bramę - zobacz na portal nad wejściem. Może zobaczysz taką piękną historię zaklętą w kamieniu:


A może nie. Może w poszukiwaniu pięknych historii wcale nie trzeba oddalać się od domu? Może piękne historie są tuż obok? Owszem są, ale czasem potrzeba dystansu, by dostrzec wyjątkowość codzienności obok siebie.

Na koniec Gosia. Jakoś wytrzymała mimo powiększającego się brzucha z prędkością rozszerzającego się Wszechświata. W sumie to w środku rodzi się - tworzy i kształtuje taki mały Wszechświat. Nasz taki. Jeszcze cztery miesiące do Wielkiego Wybuchu.


Nie cierpię tego D700. Ten obiektyw w nim jest straszny. Może gdyby był inny, jakieś 35/2 albo 50 jasna, to by było milej. Ale tak to jest padaka. Na prawdę, nie wierzę, że ktoś w ogóle podczas projektowania tego korpusu brał pod uwagę ergonomię. Fakt, że ma świetne ustawienie ostrości. Ale czy to ma być plus wśród aparatów z automatycznym ustawieniem ostrości?

Polecam Broumov i okolice. Polecam małą wycieczkę przez Nową Rudę i na koniec pstrąg w Lasocinie. Taki dzień jest po prostu dobrą sobotą. Z dobrym planem, w świetnym towarzystwie i z miłym zakończeniem.