
Czwarta czterdzieści rano, po półśnie na Klimontowie, po gorzkiej herbacie, po lekkiej kanapce na ryżowym waflu i po ciężkiej niestrawności zapakowałem się w auto i na granicy świtu wyjechałem z Sosnowca na S1 w kierunku Częstochowy. W głośnikach Xingu Hill, Forest Swords, Plastikman i Grunderman. O 6.26 zrobiłem pierwszą z czterech ekspozycji. Po googlemapie spodziewałem się mocno peryferyjnego "stylu" tej ulicy. Tak było. Ale w gruncie rzeczy cisza i spokój. Cztery szitki i pewnie wołanie niebawem.
Poniżej bardzo częstochowsko zakodowany u mnie utwór grupy Underworld.
No comments:
Post a Comment