2011/05/04



Dzisiejszy dzień jest tak dziwny, że robię wszystko, żeby nic nie spieprzyć. Po wczorajszym wieczorze mam pewną nauczkę. Lepiej robić nic i poczekać.

Powyższy utwór wpadł mi w głowę przypadkiem. Niebawem opowiem więcej. Co w nim lubię, to to, że stał się tłem niespełnionych marzeń i zrealizowanych fantazji i chwili wolności. W 1995 roku słuchałem go w swoim azylu. W mojej szkole średniej, jako pierwszoklasista, siedziałem w swoim pomieszczeniu, należącym do jednoosobowego koła fotograficznego. Była tam lada, magnifax, kuwety, dwie szafy, lodówka zapinana na kłódkę, biurko i fotele. Plus kibelek i dwukomorowy zlewozmywak i terma. Na biurku stała sterta niemieckich katalogów - mała biblia w odcinkach, każda pod wezwaniem innego Nikona czy Olympusa. Miałem tam foldery F801s, F401, F601, F3, F4, Olumpusa OM-3Ti, OM-4Ti, Contaxa RTS III, Practica BX20s... i masa pism Foto z lat osiemdziesiątych. Miałem kaseciaka marki Osaka wygranego dwa lata wcześniej w konkursie PCK. I kasetę The Division Bell. Siedziałem w ciemni i w sumie tylko tam bylem wolny. Mogłem (nie mogłem na drodze formalnej) zapalić sobie papierocha (nie miałem zapalniczki - odpalałem lutownicą). Słuchałem Cluster One i czekałem, aż stanę się artystą. Aż żal. Przez tę ciemnię ledwo udało mi się zdać do kolejnej klasy. Ale nie mogłem mieć do siebie pretensji. Nie zamieniłbym tego czasu na żaden inny.

3 comments:

janina said...

coraz lepsze te noty

ST said...

Mnie się intensywnie kojarzy ostatni kawałek z tej płyty. Byliśmy z Ewą Andrzejewską, Wojtkiem Zawadzkim i Januszem Nowackim w Tatrach. Mieszkaliśmy w Morskim Oku. W przyziemiu działał bar, w którym podawali smażoną kiełbasę góralską z podwójną cebulką. Lokal był pełen dymu od smażenia. Janusz zabierał kasetę z TDB, którą mu właśnie nagrałem, i zamieniał na nią jakiś disco polo, które standardowo wydobywało się z barowego kaseciaka. Po chwili w lokalu robiło się luźniej i zostawaliśmy prawie sami. My, muzyka Pink Floyd i gryzący oczy dym... :-)

galazinka said...

dobrze mieć dobre wspomnienia...