2010/09/02

dzień z tych dziwnych

Na trójkącie we Wro dalej jest dziwnie. Aż głupio zapisywać foty z małą kompresją.

Nie miałem pewności, czy to chudy bullmastiff, czy gruby amstaf. A to była suczka.

Soczek z rurką plastikową do picia i szklane rurki do palenia. Telefony na kartę i Rewia na ladzie. To zalążek hiphopu.

Takie miasto kontrastów.

Dzisiaj wydarzyła się bardzo ważna rzecz. Mój Syn nauczył się myć zęby. Tylko zaimast płukać buzię, połyka popłuczyny:). Wczoraj to była ciężka walka, z potem i łzami, dzisiaj czysta przyjeność. Odnoszę to do obrony mojego dyplomu. Do środy będzie pot i łzy (lub zły). Jestem ostro poddenerwowany. foty się podklejają, 5 wymaganych egzemplarzy teorii się oprawia. Wszystko się. Oby się obroniło.